CMENTARZ EPIDEMICZNY NA BRÓDNIE
Początek XVIII wieku zapisał się w historii Warszawy jako naprawdę tragiczny. Trwająca wojna północna i wiele pogodowych katastrof (powodzie, plagi, susze) doprowadziły w 1707 roku do wybuchu wielkiej epidemii dżumy. Atak zakaźnej choroby doprowadził do chaosu w mieście. Na ulicach leżało pełno zwłok, a śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy warszawiaków. Ciała ofiar obowiązkowo trzeba było wywieźć na obrzeża miasta.
Tak powstał cmentarz zadżumionych, którego początki datuje się na 1708 rok. Niestety, po nekropolii pozostała dziś jedynie jedna kolumna upamiętniająca miejsce. Można ją znaleźć tuż przy ul. Malborskiej na Targówku.
Bardzo prawdopodobne jest to, że cmentarz znajdował się w nieco innym miejscu, a kolumna z nagrobkiem została przesunięta wraz z budową osiedla mieszkaniowego. Na jednej z jej ścian można znaleźć napis o treści: "Tu Michał Walemberger powietrzem ruszony z synem i córką leży, który od swey żony te pamiątkę odbiera, prosząc mijających do Boga o westchnienie na dusze leżących, w dzień drugi września wieku skończył, doczekał w rok Pański tysiąc siedemset ósmy".
i
CMENTARZ CHOLERYCZNY NA PRADZE-PÓŁNOC
II połowa XIX wieku to kolejny trudny czas w dziejach Warszawy. Tym razem polską stolicę nawiedziło kilka epidemii cholery, która atakowała wtedy ludność całego świata. Ta silna choroba zakaźna pochłonęła miliony istnień.
Warszawski cmentarz choleryczny to jedna z najbardziej tajemniczych stołecznych nekropolii. Niewielki cmentarzyk ukryty jest na Pradze pomiędzy nasypami torów kolejowych - pomiędzy rondem Starzyńskiego a ulicą Odrowąża. Powstał w latach 1872-1873. Na jego terenie pochowano blisko 500 ofiar warszawskiej epidemii.
O cmentarzu zapomniano i nekropolia zaczęła stopniowo popadać w ruinę. Dopiero w latach 2009-2010 miejsce doczekało się porządnego remontu. Odbudowano mur, zadbano o ogrodzenie i tablicę pamiątkową.
Niestety, cmentarz znajduję się w trudno dostępnym miejscu, do którego dojście jest naprawdę dużym wyzwaniem. Aby tam dotrzeć, trzeba przedzierać się przez gąszcz drzew i krzewów. Kilka miesięcy temu pojawiły się jednak pierwsze poważne pomysły wybudowania drogi do nekropolii. Czy to się uda? Czas pokaże.
i