Tragedia na S8 pod Żyrardowem
Do wypadku doszło 11 listopada 2022 roku, przed godziną 19. Kierowca toyoty jadąc w kierunku Katowic, stracił panowanie nad pojazdem, przebił barierki i wjechał na pas przeznaczony do ruchu w przeciwnym kierunku, gdzie zderzył się z citroenem.
Siła uderzenia była ogromna. W karambolu brały udział łącznie cztery samochody. Na miejscu zginęła 10-letnia dziewczynka, a sześć osób zostało rannych.
- Uszkodzenia pojazdów były na tyle poważne, że do wydobycia dwóch poszkodowanych osób z wraków potrzebne było użycie narzędzi hydraulicznych – informowali strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Zbiroży.
Zarzuty dla reżysera i reakcja matki ofiary
Onet ustalił, że sprawcą wypadku jest znany reżyser. Krzysztofowi Ł. zarzucono przekroczenie dozwolonej prędkości (nawet 120km/h) i niedostosowanie jej do warunków panujących na drodze. Prokuratura Rejonowa w Żyrardowie prowadziła śledztwo w tej sprawie przez rok.
Matka zmarłej dziewczynki, pani Emilia, w rozmowie z Onetem wyraziła swój ból i żal:
- Ja, mąż i trójka naszych córeczek jechaliśmy samochodem Audi Q7. Hania siedziała z tyłu na środkowym miejscu. Pamiętam ten moment, gdy strażacy wyciągali ją z samochodu. Całe ubrania były we krwi. Tego strasznego widoku nie zapomnę chyba nigdy - mówi zrozpaczona matka.
- Od wypadku cały czas jestem na lekach uspakajających. Straciłam córkę. Po tym nie da się normalnie żyć i udawać, że nic się nie stało. Dziś chcemy tylko, żeby ten koszmar się jak najszybciej zakończył. Każdy list z prokuratury czy z sądu w tej sprawie wywołuje u mnie dreszcze i powrót wspomnień. To, co boli mnie najbardziej, to fakt, że sprawca nigdy się nie odezwał i nas za to nie przeprosił. Kiedyś nie wytrzymałam i wysłałam mu bardzo prywatnego e-maila. Chciałam, żeby zrozumiał, że zginęła moja córka, że do końca życia mu tego nie zapomnę. Ten pan odpisał, że czasem żałuje, że to akurat on przeżył, a nie nasza córka - dodaje pani Emilia.
Polecany artykuł:
Kontrowersyjna decyzja sądu i obawy pokrzywdzonych
Sąd początkowo zakazał Krzysztofowi Ł. prowadzenia pojazdów i opuszczania kraju. Jednak później, ku zaskoczeniu i oburzeniu rodzin poszkodowanych, sąd cofnął zakaz prowadzenia pojazdów.
"Taki wniosek przedstawił sam sprawca wypadku, tłumacząc, że zakaz prowadzenia pojazdów utrudnia mu codzienne funkcjonowanie. Przedstawił także pozytywny wynik testów psychologicznych, z którego wynika, że nie ma przeciwwskazań, by siadał za kierownicę" - podaje Onet.
Decyzja ta wywołała ogromne obawy wśród rodzin ofiar, które boją się, że sprawca będzie próbował uniknąć odpowiedzialności.
- Czytałam, że ten pan robił filmy, w których walczył o sprawiedliwość, w których bronił niewinnych, a teraz sam zachowuje się tak, jakby chciał uniknąć kary. Twierdził, że stracił kontrolę nad samochodem, bo padał deszcz i droga nie była odpowiednio zabezpieczona. Przecież to absurd. Dla mnie ta sytuacja wcale nie różni się od tego wypadku, gdy na autostradzie A1 kierowca zabił całą rodzinę. Trzeba z tym walczyć! – powiedziała Emilia.
Reakcja adwokata oskarżonego
Krzysztof Ł. nie odniósł się do sprawy. W jego imieniu głos zabrał adwokat Piotr Kopcewicz:
- Mój klient nie zajmie innego stanowiska w tej sprawie, jak tylko w toku postępowania sądowego. W mojej ocenie do czasu rozpoczęcia postępowania przed sądem wszystkie okoliczności sprawy są poufne - oświadczył adwokat, cytowany przez Onet.
Pierwsza rozprawa w sprawie tragicznego wypadku ma odbyć się 23 lipca. Rodzina ofiary liczą na sprawiedliwy wyrok. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Krzysztofowi Ł. grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.