Właścicielka mieszkania doznała szoku

Tu Karl zamordował matkę. Morderstwo Amerykanki na Żoliborzu

2023-02-11 5:24

Dziennikarze „Super Expressu” dotarli do mieszkania, w którym Karl Pfeffer miał zamordować swoją matkę Gretchen. Syn Amerykanki po dokonaniu straszliwej zbrodni, wyczyścił lokal i rozpłynął się w powietrzu. Potem zamieszkała tam rodzina z dziećmi… nie trwało to jednak długo. Przestraszeni lokatorzy wyprowadzili się z dnia na dzień.

Morderstwo w mieszkaniu na Żoliborzu

Przed Sądem Okręgowym w Warszawie trwa proces przeciwko Karlowi Pfefferowi (26 l.), który oskarżony jest o morderstwo swojej matki Gretchen (+ 68 l.). Według zeznań mężczyzny, z zimną krwią udusił ją poduszką, bo źle wypowiadała się na temat jego zaręczyn. Poszedł spać ze zwłokami leżącymi w drugim pokoju. Następnego dnia postanowił poćwiartować i wywieźć ciało. Do tych straszliwych czynów, jak dowiedział się „Super Express”, miało dojść w mieszkaniu na Żoliborzu. Przed sądem zeznawała właścicielka lokalu, która opisała, co zastała w środku.

Co właścicielka zastała po wejściu do mieszkania?

- Od listopada 2016 roku wynajmowałam Gretchen i jej synowi mieszkanie. Sprowadziła się ze swoimi rzeczami. Zwoziła je pomału. Jestem wzruszona tą sytuacją, bo nasze kontakty od początku były ciepłe. Gretchen to była ciepła i mądra kobieta. Zawsze opowiadała o rodzinie. Dużo mówiła, była bardzo emocjonalna – zaczęła swoje zeznania pani Ewa (71 l.), właścicielka lokalu przy ul. Heroldów na Żoliborzu. Kobieta była w stałym kontakcie z Gretchen. Zaniepokoiła się, gdy Amerykanka (miała podwójne obywatelstwo) przestała się odzywać, a na konto nie wpływały opłaty za wynajem. Postanowiła więc pojechać na miejsce i sprawdzić co dzieje się z lokatorką. - Weszłam do mieszkania i zobaczyłam, że jest puste. Zrozumiałam wtedy, że bez wypowiedzenia się wyprowadzili. Do głowy mi nie przyszło, że tam stała się jakaś tragedia – opisała pani Ewa.

Tu Karl miał zamordować swoją matkę. Gretchen została uduszona poduszką w mieszkaniu na Żoliborzu.

Blat spalony żrącą substancją 

Sędzia Agnieszka Domańska dopytała 71-latkę o to, co dokładnie zastała w mieszkaniu. - Gretchen była bardzo wierząca. Miała dużo dewocjonaliów, krzyży, obrazów… to wszystko zniknęło. Szafy były puste. Zostały tylko takie duże rzeczy. Kołdra, poduszki, jakiś materac, garnki. Wszystko wyglądało tak, jakby ktoś jeszcze miał po to wrócić – odpowiedziała pani Ewa, która dodała, że jej lokal był bardzo zapuszczony i panował w nim okropny chłód przez otwarte okno. - Zlew i zmywarka były bardzo brudne. Biurko w pokoju Karla było zalane jakąś żrącą substancją. Cały blat był spalony. Musiałam je wyrzucić. Mieszkanie trzeba było odmalować – opisała kobieta.

Nikt nie chciał tam mieszkać. Przyszli technicy

Apartament przy Heroldów przez kolejne pół roku stał pusty. Pani Ewa nie dostała już żadnej odpowiedzi od Gretchen. Po odnowieniu i posprzątaniu mieszkania, znów postanowiła je wynająć. - Wyrzuciłam wszystkie rzeczy i wystawiłam ogłoszenie. Nikt nie chciał tam mieszkać. W końcu wprowadzili się kolejni lokatorzy, ale na krótko. Pani prokurator chciała robić tam wizję lokalną, przyszli technicy, więc tamci ludzie się bardzo przestraszyli i wyprowadzili się z dnia na dzień – powiedziała pani Ewa, która wtedy zrozumiała, że w jej mieszkaniu stało się coś strasznego.

Karl pozorował, że jego matka żyje?

Karl Pfeffer został zatrzymany w Stanach Zjednoczonych i przez agentów FBI przekazany do dyspozycji polskich organów ścigania. Z ustaleń śledczych wynika, że gdy wszelkie kontakty Amerykanki ze znajomymi urwały się, na jej kontach społecznościowych były zamieszczane sugerujące aktywność wpisy, ale różniły się one stylem od wcześniejszych. Na Facebooku pojawił się m.in. wpis mówiący o tym, że kobieta przebywa w USA. W tym czasie już nie żyła. Jej synowi, za brutalne morderstwo grozi teraz dożywocie.

Sonda
Czy Karl powinien zostać skazany na dożywocie za zabicie swojej matki?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki