Uwielbiany hodowca spod Warszawy stracił życie w potwornym wypadku. „Jechał po wymarzonego pawia”

Mińsk Mazowiecki pogrążył się w żałobie po tragicznej śmierci Szymona Z. († 58 l.), lokalnego hodowcy ozdobnych ptaków. Mężczyzna zginął w wypadku samochodowym, jadąc po samca pawia dla swojej samotnej samicy. Jego pasja, trwająca niemal pół wieku, zakończyła się w dramatycznych okolicznościach na trasie do Radzynia Podlaskiego.

Szymon był oddanym hodowcą ozdobnych ptaków. Zginął w tragicznym wypadku samochodowym, gdy jechał do Radzynia Podlaskiego po samca pawia. Mężczyzna, który poświęcił niemal pół wieku na hodowlę ptaków, nie dojechał do celu. Zmarł w szpitalu kilka godzin po wypadku.

Szymek długo szukał w Internecie samca, aż wreszcie udało mu się znaleźć sprzedawcę − relacjonuje Marek L. (60 l.), szwagier zmarłego.

Mężczyzna, jak słyszymy dalej, łączył pracę dekarza z pasją do hodowli ozdobnych ptaków. Jak relacjonuje jego rodzina, Szymon zawsze wracał na swoją działkę pod Siedlcami, aby zaopiekować się swoimi ukochanymi ptakami, nawet po kilkudniowych delegacjach.

Kiedy dorwał słuchacza, nie puścił go łatwo. Musiał opowiedzieć mu wszystko o ptakach, a szczególnie pożalić się o utracie samca pawia – wspomina Marek L.

Na początku ubiegłego miesiąca zginął jego ulubiony paw, a w zagrodzie pozostała samotna samica. Szymon Z. długo szukał w Internecie odpowiedniego kandydata dla niej. W końcu znalazł sprzedawcę w okolicach Radzynia Podlaskiego.

Ze sprzedającym zamieszkałym gdzieś w okolicach Radzynia Podlaskiego dogadał się przez telefon i obiecał facetowi, że niedługo przyjedzie po ptaka. Już za dwa dni poprosił mnie żebym wsypał ptactwu ziarna i wyjechał po pawia – opowiada Marek L.

Mimo późnej pory i długiej trasy, Szymon Z. zdecydował się wyruszyć w podróż. Niestety, nie dotarł na miejsce. − Odradzałem mu żeby jechał tego dnia, bo było już późno, a przed nim ponad 80 kilometrów w jedną stronę. Kontaktowałem się z nim telefonicznie. Powiedział, że do celu ma jeszcze 30 km. Kiedy zadzwoniłem drugi raz Szymek już nie odpowiadał. Zaraz dowiedzieliśmy się, że jest w szpitalu, bo rozbił się miedzy Siedlcami a Białą Podlaską – relacjonuje szwagier zmarłego.

Wypadek, który okazał się tragiczny w skutkach, miał miejsce między Siedlcami a Białą Podlaską. Szymon Z., skręcając w lewo, zajechał drogę busowi.

Nie dojechał na umówione miejsce, by kupić pawia. Razem z Krystyną żona Szymka pojechaliśmy do szpitala. Szwagier jeszcze żył, widzieliśmy jak wieźli go na salę operacyjną. Po godzinie wyszła pielęgniarka i powiedziała, że Szymona nie udało się już uratować. Wypadek był z jego winy, bo skręcał w lewo i zajechał drogę busowi. Bardzo mi go szkoda, bo drugiego człowieka tak kochającego ptaki na pewno już nie spotkam – dodaje Marek L.

Śmierć pana Szymona Z. to ogromna strata dla rodziny i lokalnej społeczności. Jego pasja i oddanie ptakom na zawsze pozostaną w pamięci bliskich.

Super Express Google News
Koszmarny wypadek w Warszawie! Zderzyły się trzy pojazdy. Reanimacja kierowcy
Sonda
Czy miałeś kiedyś wypadek drogowy?
Pokój Zbrodni
Żołnierz potrącił ją na pasach. Policja sfałszowała notatkę | Pokój ZBRODNI

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki