Spis treści
W Warszawie nie brakuje miejsc, które przez dekady zmieniały swoje oblicze - z pereł architektury i życia towarzyskiego w zapomniane, niszczejące budynki. Jednym z nich jest obiekt, który przez lata budził zachwyt, przyciągał najważniejsze postacie świata polityki i kultury, a jego wnętrza tętniły życiem i elegancją. Dziś trudno uwierzyć, że to samo miejsce, które było symbolem luksusu, popada w coraz większą ruinę. Za jego murami kryje się historia pełna kontrastów - od splendoru po całkowite zapomnienie.
Opuszczona restauracja straszy Warszawiaków. Dawniej była symbolem luksusu
Na Ursynowie można natknąć się na niebywale piękne krajobrazy, lecz na rogu Łagiewnickiej i Puławskiej stoi zabytkowa willa, która, choć dekady temu idealnie wpasowywała się w klimat dzielnicy, to teraz raczej bardziej straszy przechodniów, niżeli zachwyca. Mowa o restauracji Baszta, która rozpoczęła swoją działalność w 1960 roku, ale sam budynek powstał już w 1896 roku według projektu znanego architekta tamtego czasu, Władysława Marconiego.
Przez lata malownicza i pełna uroku willa była zamieszkana przez rodziny Fruzińskich i Hartwingów. Po 1950 roku budynek trafił w ręce Stefana i Pelagii Staniszewskich, którzy przekształcili go w restaurację, a ta okazała się wielkim sukcesem.
Warszawska Baszta: luksus minionej epoki
Gdy nastąpiło otwarcie Baszty, niemalże od razu stoliki zapełniały się w ekspresowym tempie, co dla wielu było niespodzianką. Okazuje się jednak, że w sukcesie obiektu dużą rolę odegrał po pierwsze wystrój, a po drugie menu, które miało wiele pozycji i oferowało coś więcej niżeli tylko ziemniaki. Dostęp do innych produktów niż podstawowe w czasach PRL-u był trudny, więc szybko zrobiło się głośno o tym, że w Baszcie można zjeść nawet dziczyznę, bażanty czy pieczonego prosiaka. Oczywiście - jak można się domyślać - na takie luksusy nie mógł pozwolić sobie przeciętny Kowalski, więc najczęściej klientami restauracji była prawdziwa śmietanka towarzyska.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią.
Restauracja Baszta w Warszawie [ZDJĘCIA]
Elitarne towarzystwo Baszty zapisało się na kartach historii
Basztę odwiedzali iście elitarni goście, bowiem okazuje się, że obiady w restauracji jedli nie tylko przedstawiciele elit PRL‑u - premier Józef Cyrankiewicz, ale też wybitni goście zza granicy - Jane Fonda czy nawet Neil Armstrong. Niestety po 1989 roku gości było coraz mniej, tym samym restauracja stopniowo traciła na popularności.
Baszta straciła na zainteresowaniu. Goście przestali przychodzić
Po transformacji ustrojowej w 1989 roku Baszta zaczęła tracić klientów. Nowe warszawskie lokale oferowały podobne dania bliżej centrum, tym samym Baszta straciła swoje wyróżniki. W latach 90. gości było o wiele mniej, lecz restaurację nadal odwiedzał m.in. lider pruszkowskiej mafii Andrzej Kolikowski "Pershing". Z czasem jednak nawet stolik, przy którym zasiadywał "mafijny król" również zaczął być pusty.
Wiele czynników więc doprowadziło do całkowitego upadku obiektu i w 2009 roku podjęto decyzję o oficjalnym zamknięciu restauracji. Od tego czasu budynek stoi pusty, niszczeje i przyciąga jedynie urbexowiczów oraz ciekawskich przechodniów. Trzeba jednak przyznać, że Baszta to część gastronomicznej i społecznej historii Warszawy - miejsce, które w latach PRL-u było symbolem elegancji oraz kulinarnej wyjątkowości.