Warszawa. Karuzela śmierci poraziła dzieci prądem

2014-08-13 0:31

Parafialny odpust zamienił się w horror! W niedzielę przed kościołem w Gliniance rozstawiło się wesołe miasteczko. Radosny nastrój popsuł jednak wypadek - siedzące na jednej z karuzel dzieci poraził prąd. Troje nastolatków trafiło do szpitala, a sprawą zajęła się prokuratura. Właściciel sprzętu nie poczuwa się jednak do odpowiedzialności i... ruszył ze swoim lunaparkiem grozy w Polskę.

"Szukacie niezapomnianych wrażeń? Pragniecie poczuć dreszczyk emocji, przenieść się wraz ze swoimi pociechami w krainę fantazji? Zapraszamy zatem do wspólnej zabawy" - tak promuje się Miasteczko Rozrywki "Zdziś" z Łodzi.Być może to hasło skusiło proboszcza parafii św. Wawrzyńca w Gliniance, który zaprosił firmę na niedzielny odpust.

Kolorowe miasteczko rozstawiło się przy kościele. Były rodeo, strzelnica, zjeżdżalnie, elektryczne samochody i karuzele. Nikt nie przypuszczał, że przejażdżka na tzw. ławie może skończyć się tragicznie. - Około 15 osób korzystających z tego urządzenia zostało porażonych prądem. Część z nich została opatrzona na miejscu, a troje nastolatków trafiło do szpitala - mówi Jacek Gałązka, szef Prokuratury Rejonowej w Otwocku, która szuka winnych wypadku.

- Biegły wstępnie ocenił, że karuzela była niesprawna, brakowało właściwego podłączenia i uziemienia, spalona była listwa w rozdzielniku prądu i brakowało zabezpieczenia przeciwporażeniowego. Nie powinna być w ogóle dopuszczona do użytku - dodaje.

Zobacz też: Warszawa. Kieszonkowiec kradł na bazarze

- Zabawa kosztowała 10 zł i trwała dosłownie 3 minuty. Gdy zsiadałem, poczułem, że przez moje ciało przechodzą jakieś dziwne dreszcze. Nie wiedziałem, co się dzieje. Chwilę później opatrywali mnie już lekarze - mówi Mateusz W. (11 l.). Jego koledzy - Sebastian (13 l.), Róża (13 l.) i Eliza (13 l.) - wyszli wczoraj ze szpitala, ale ich rodzice nie byli w stanie rozmawiać o tym, co się wydarzyło. - Dzieci zleciały na ziemię i leżały sztywne! Zaczęłam panikować, bo moje dziecko też tam było! - mówi Wioletta Stankiewicz (39 l.), mama Magdy (13 l.). Dziewczyna miała mnóstwo szczęścia, że wyszła z tego cało. - To było straszne. Nigdy więcej nie wsiądę na żadną karuzelę, będę się bała - wyznaje dziewczynka. Emocje nie udzieliły się właścicielowi wesołego miasteczka. - Nie wierzę, żeby u nas było jakieś spięcie. Karuzela nie została wycofana z użytku, pojechała razem z resztą sprzętu na kolejny festyn - powiedział nam Zdzisław Trzebiński. Osobie odpowiedzialnej za narażanie życia i zdrowia dzieci grożą nawet 3 lata więzienia.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki