- Największe mrozy jeszcze przed nami. Kiedy nadejdą, ustawimy koksowniki - informuje Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika prasowego. I rzeczywiście, w nocy z piątku na sobotę może być nawet minus 14 stopni Celsjusza. Zima ma nie odpuszczać też na początku przyszłego tygodnia.
- Kiedy postoi się dłużej na przystanku, bo akurat nie przyjedzie autobus, to można solidnie przemarznąć - mówi Wojciech Jaskuła (23 l.). Wtóruje mu Anna Baryła (25 l.), która często komunikacją dojeżdża do pracy. - Przydałyby się koksowniki, bo przy nich faktycznie można się ogrzać. Szczególnie, że w autobusach też bywa zimno - mówi. Niestety, mimo iż wczoraj temperatura rano wynosiła -12 stopni C, a w dzień wahała się między -5 a -8 stopni, to pasażerowie są zdani na własne metody. Bo urzędnicy są w tej materii bezwzględni. - Musi być przez trzy dni -10 stopni, żebyśmy się zdecydowali na ustawienie koksowników - mówi Agnieszka Kłąb.
Kiedy więc można się spodziewać koksowników? - Na bieżąco obserwujemy prognozy pogody. Jesteśmy gotowi ustawić urządzenia w każdej chwili, bo w magazynach mamy zarówno koks, jak i same koksowniki - wyjaśnia Agnieszka Kłąb. Może to nastąpić nawet w czwartek, bo olbrzymi mróz ma przyjść na weekend. A na początku przyszłego tygodnia, według prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, wieczorami, w nocy i nad ranem w Warszawie temperatura ma spaść do -18 stopni C. Ratusz wie jedno - gdzie ustawi koksowniki w razie potrzeby. - Będą to te same miejsca jak co roku, czyli tam, gdzie jest najwięcej pasażerów komunikacji miejskiej - pętle, węzły komunikacyjne i popularne przystanki - mówi Kłąb.