WARSZAWA: Tadeusz Landa zbankrutował przez urzędników

2012-04-14 3:00

Urzędnicy ze Śródmieścia podobno troszczą się o drobnych przedsiębiorców w dzielnicy! Lokalne interesy kuleją przez budowę metra, dlatego władze fundują obniżki czynszów sklepom czy restauracjom. Ale nie wszyscy mogą liczyć na łaskę. Przykładem pan Tadeusz Landa (64 l.), którego restauracja przy Próżnej upadła, bo mimo znikomego ruchu w lokalu miał płacić wysoki czynsz.

Ogłoszona przez śródmiejskich urzędników obniżka czynszów dla przedsiębiorców odciętych od klientów przez budowę metra przy ul. Świętokrzyskiej to fikcja. Najwyraźniej chcą na niej zbić polityczny kapitał władze Śródmieścia.

Tadeusz Landa (64 l.), który od 8 lat prowadził restaurację "Churrasco do Landa" przy Próżnej 8, cierpi nie tylko przez budowę metra, ale i przez rewitalizację Próżnej. Przyznaje, że te inwestycje miejskie są bardzo ważne, ale nie może darować, że nie otrzymał od dzielnicy obiecanej pomocy. I restaurację musiał zamknąć.

- Po rozpoczęciu budowy metra, gdy obroty spadły o 70 procent, dostałem od dzierżawcy kamienicy, Polskiego Holdingu Nieruchomości, obniżkę czynszu z 20 do 12 tys. zł - mówi pan Tadeusz. Co z tego, skoro urzędnikom ze Śródmieścia wystarczyła chwila, by zaprzepaścić jego pracę. Wyrzucili PHN z kamienicy, więc pan Tadeusz zwrócił się do ZGN Śródmieście z prośbą o pozostawienie go w lokalu i utrzymanie obniżonej stawki czynszu. ZGN wrócił jednak do starej stawki. Prośby nie pomogły i do porozumienia nie doszło. - Obniżka była samodzielną decyzją PHN i nie obligowała miasta do utrzymania ciągłości tej decyzji - tłumaczy dziś Mateusz Dallali, rzecznik ZGN Śródmieście. Dlaczego nie potraktowano go ulgowo, tak jak innych przedsiębiorców? - Oświadczenia pana Landy co do spadku obrotów jego firmy nie zostały poparte żadnymi dokumentami - dodaje Dallali. - Proponowałem, ale nikt ich nigdy ode mnie nie chciał - twierdzi jednak pan Tadeusz.

Pan Tadeusz liczył na cud, ale w końcu firmę zamknął. Pracę straciło 20 osób. Był ciekawy, czy ktoś zajmie jego były lokal. Ten jednak od stycznia stoi pusty. - Nie rozumiem urzędników. Przez nich ani ja nie zarabiam, ani oni - mówi. Nie wyklucza, że sprawa trafi do sądu. Tym bardziej że w lokalu zostawił okna, których wymiana kosztowała go aż 80 tys. zł.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki