ZLECIŁ ZABÓJSTWO 5 OSÓB

Wpadł wracając do domu z zakupami. Był najbardziej poszukiwanym przestępcą w kraju

2023-10-13 7:18

Był najbardziej poszukiwanym przestępcą w kraju. Przez ponad 10 lat zwodził policjantów. W trakcie poszukiwań komendant główny policji wyznaczył za jego głowę 20 tys. zł nagrody. Śledczy już zaczynali myśleć, że nie żyje. W tym roku minęło 12 lat od momentu kiedy wpadł… gdy wracał do domu z zakupami. Czym Rafał S. ps. Szkatuła zapisał się w przestępczym półświatku jako „najbardziej poszukiwany” przestępca w kraju?

Najbardziej poszukiwany przestępca w kraju. Zapadł się pod ziemię

Rafał S. (dziś 49 l.) pochodzi z Mokotowa, mieszkał na Czerniakowie. Bandycką karierę zaczynał w latach 90. jako drobny złodziej aut. Jednak jego marzeniem było zostać hersztem gangu. Po 2000 r. stworzył grupę przestępczą znaną z brutalności - zlecał porwania dla okupu, wymuszenia haraczy (z których zarabiał nawet 300 tys. zł miesięcznie), jego banda handlowała też narkotykami.

Jego pseudonim – wbrew pozorom nie pochodził od nazwiska – a od specyficznego „hobby”. Gdy pierwszy raz wylądował w więzieniu, zauważono, że lubił lepić z chleba małe szkatułki. Po wyjściu - z szeregowego bandyty niespodziewanie stał się bossem – a pseudonim przylgnął do „Szkatuły” na stałe. „Szkatuła" miał być jak mityczny gruppenführer WOLF w „Stawce większej niż życie”. Człowiek legenda, którym straszą innych zabójców i na którego można wiele zrzucić, bo... nie istnieje. Rafał S. istniał, ale wyraźnie odpowiadało mu, że na niego – jako bossa największej grupy przestępczej od czasów „Pruszkowa” – powoływali się ludzie przychodzący po haracze czy handlujący prochami. Grupa „Szkatuły” miała stać m.in. za serią podpaleń solariów na Pradze. Sam herszt uwielbiał się opalać, w jednym z solariów miał ponoć nawet własne prywatne łóżko.

To właśnie między innymi jego ludzie urządzili strzelaninę w centrum handlowym Klif na Woli w Warszawie w maju 2002 r. Zginęło wtedy dwóch członków gangu z Mokotowa. A trzeci, Tomasz S. „Komandos", cudem uniknął śmierci, ale na krótko – po trzech miesiącach kule dosięgły go na stacji benzynowej przy ul. Radzymińskiej.

Po tej egzekucji „akcje” Rafała S. w gangsterskim świecie wzrosły i zaczęły o niego zabiegać wszystkie inne gangi w stolicy. A on sam... rozpłynął się w powietrzu. Ofiarami "Szkatuły" mieli być też inni gangsterzy: Marek Cz. ps. Rympałek, prawa ręka „Rympałka” – Jacek S. i dwóch Ormian o imionach Tigram i Aleks. Wyroki na na „Rympałka” oraz Tigrama i Aleksa z Armenii nie zostały wykonane. A „Szkatuła” zdołał przez 10 lat skutecznie ukrywać się przed policją.

"Szkatuła" ukrywał się przed policją. Wpadł wracając z zakupami do domu

W 2011 r. policjantom udało się ustalić, że zmienił wygląd. Króciutko obcięty, muskularny mężczyzna miał zapuścić brodę, włosy i schudnąć. Kiedy pojawiła się informacja, że może się ukrywać w Piasecznie lub Magdalence, zastawiono na niego pułapkę. Policjanci ustawiali się na trasie pomiędzy obiema miejscowościami, wypatrywali kierowców o takim rysopisie. W końcu 11 maja 2011 r. o godz. 17:10 w rejonie Lesznowoli zauważyli skodę fabię, którą prowadził podejrzanie wyglądający mężczyzna. Patrol drogówki zatrzymał „Szkatułę” do rutynowej kontroli. Mężczyzna wracał do swojego domu z zakupami ze sklepu. Kierowca wylegitymował się oryginalnym polskim paszportem. W dokumencie było jego zdjęcie, ale imię i nazwisko zostały sfałszowane. Wtedy do akcji wkroczyli śledczy ze specgrupy.

Zaskoczony zatrzymaniem „Szkatuła” szybko przyznał się na komendzie, że on to naprawdę on. Ale dla pewności zostało zrobione badanie DNA, które wszystko potwierdziło – mówił przeszło 10 lat temu ówczesny rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski.

Rafał S. trafił przed sąd. Akt oskarżenia przeciwko niemu obejmował 12 zarzutów. Chodziło głównie o przestępstwa z lat 1997-2006. Najpoważniejszy dotyczył kierowania grupą przestępczą. Pozostałe były związane z kradzieżami aut, rozbojami, handlem heroiną oraz podrobieniem dokumentu i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy.

"Szkatułę" przyprowadziło do sądu czterech uzbrojonych antyterrorystów w kominiarkach. Na rozprawę nie stawiła się żadna z poszkodowanych osób. Oskarżony zaskoczył wszystkich, nawet swojego obrońcę - rozważał skorzystanie z art. 387 kodeksu postępowania karnego o dobrowolnym poddaniu się karze. A gdy wyszedł z sali otoczony antyterrorystami rozpromienił się, widząc na korytarzu swoją partnerkę z kilkumiesięcznym dzieckiem. Miał tylko kilka sekund, by się z nią przywitać i pocałować.

Kochanie, wszystko będzie dobrze, nie martw się – zdążył powiedzieć do kobiety.

W kuluarach mówi się, że serce "Szkatuły" zmiękło, i to właśnie ze względu na rodzinę gangster postanowił dobrowolnie poddać się karze.

Rafał S. dotychczas nie przyznawał się do długiej listy swoich grzechów ani nie chciał składać wyjaśnień. Teraz zmienił zdanie. Jeśli podda się dobrowolnie karze, niewykluczone, że otrzyma łagodniejszy wyrok – wyjaśniał wtedy prok. Dariusz Ślepokura z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ostatecznie w 2011 r. został skazany na pięć i pół roku więzienia. Jednak to nie było wszystko. W 2017 r. został skazany na kolejne 12 lat za podżeganie do zabójstwa pięciu osób. W marcu 2020 r. sąd apelacyjny obniżył byłemu gangsterowi łączną karę więzienia tak, że "Szkatuła" na wolność może wyjść za pięć lat – w 2028 r. 

Sonda
Czy obecnie w Polsce przestępczość jest większym problemem, niż w latach 90.?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki