Zabójstwo pary niemieckich emerytów. Zeznania biegłego, który badał oskarżonego wariografem
„Od razu może pan gumę wyjąć, pan zna stosunek sądu do tego zachowania” – upomniał na wstępie „Malowanego” Sędzia Sądu Okręgowego Paweł Dobosz. Oskarżony nic sobie jednak z tego nie robił i żuł gumę do końca rozprawy.
Tego dnia zeznawało dwóch specjalistów. Zostali wezwani na wniosek obrońcy. Pierwszy został wezwany biegły z zakresu badań poligraficznych, czyli przeprowadzanych tzw. wykrywaczem kłamstw. Urządzenie mierzy reakcje fizjologiczne organizmu, czyli m.in. tętno, oddech i potliwość w czasie, gdy badanemu pokazywane są zdjęcia niezwiązane i związane ze sprawą. Wynik badania wykonanego w ubiegłym roku może pośrednio obciążać recydywistę.
Z protokołu wynika, że „Malowany” był poddawany testowi aż 5 razy, co jest większą ilością, niż w standardowym badaniu wariografem. Za każdym razem powtarzało się to samo – Zdzisław W. denerwował się na widok zdjęcia czerwonego kampera – takiego samego, jak ten obok którego zginęli w 2012 r. Silke G. i Peter H. – Nie mam co do tego żadnych wątpliwości po ponownym przeanalizowaniu tych danych – podkreślił ekspert.
– Z badania wynikało, że badany rozpoznał na zdjęciu samochód, natomiast poprzednio nie podawał informacji, by taki pojazd w ogóle widział i wiązał z tym zdarzeniem. Odpowiedź na pytanie dlaczego go rozpoznał, jest kwestią interpretacji wyników testu – podsumował sędzia Dobosz. – Pytany był, czy rozpoznaje pojazd, a badany zaprzeczał – dodał.
Oskarżony próbował jednak podważyć wiarygodność wyników. – Czy pytał mnie pan o to, czy jestem daltonistą? – wypalił do biegłego, tłumacząc, że kiedyś został wykluczony z egzaminu na prawo jazdy, bo rzekomo stwierdzono u niego problem z rozróżnianiem barw. – Jakiego koloru jest pańskie ubranie? – zaskoczył pytaniem sędzia. – No czerwone – odpowiedział zbity z tropu Zdzisław W. – A wie pan, jakiego koloru był ten samochód? Też czerwony – zagiął go Dobosz. Wtedy oskarżony szybko wytłumaczył, że po prostu wie, jakiego koloru nosi strój. – Bo „enki” (od „N” – więźniowie niebezpieczni – red.) chodzą w czerwonych – wyjaśnił.
Biegły zaznaczył, że kolor pojazdu, to tylko jedna z cech. – Miałaby znaczenie tylko wtedy, gdyby pokazano badanemu kilka samochodów tej samej marki – mówił. Obrońca próbował jeszcze podważyć wiarygodność badania zauważając, że pokazywane w jego trakcie zdjęcia były wykonane w pełnym słońcu, a zbrodni dokonano już po zmroku. Zdaniem biegłego nie miało to znaczenia. Sędzia musiał przywołać oskarżonego do porządku, gdy ten krzyknął do biegłego: – Te badania są kłamliwe!
Drugi z wezwanych specjalistów pracuje w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji. Zajmuje się na co dzień m.in. cząsteczkami GSR (ang. Gunshot Residue). To mikroskopijne pozostałości po użyciu broni palnej, które osadzają się na ciele, ubraniu i przedmiotach w pobliżu miejsca, z którego oddano strzał. Na rękawiczce z krwią Silke i śladami DNA Zdzisława W. znaleziono taką pojedynczą cząsteczkę. Biegły ocenił, że dopiero 5 wykrytych na przedmiocie drobin może pozwolić stawiać tezę, że ślad ma związek ze zdarzeniem. Jedna mogła zostać naniesiona przypadkowo np. przez policjantów, którzy odkryli rękawiczkę albo w trakcie innych badań w laboratorium. – W świetle metodologii badań jedna drobina nie ma mocy dowodowej – podsumował ekspert. Następna rozprawa zaplanowana jest pod koniec miesiąca.