- Henryk K. z Łochowa zginął tragicznie po tym, jak mimo choroby wyruszył w podróż.
- Emeryt, wracając od syna, źle się poczuł, ale zignorował zalecenia i samodzielnie prowadził samochód.
- Jego upór doprowadził do wypadku, w którym uderzył w ciężarówkę, co okazało się dla niego śmiertelne.
- Ta historia to przestroga przed lekceważeniem zdrowia i ignorowaniem rad bliskich.
Śmiertelny wypadek 78-latka
Henryk K. z Łochowa (Mazowieckie) według najbliższych oprócz wielu zalet charakteru był człowiekiem upartym, który nie słuchał innych, gdy mu doradzali. Nigdy nie dał sobie wytłumaczyć, że coś robi źle. Na każdą reprymendę zawsze znalazł inteligentną odpowiedź, uśmiechając się przy tym. Ten upór i brak zdrowej oceny sytuacji doprowadził emeryta do śmierci.
W połowie sierpnia pan Henryk pojechał do Terespola na urodziny swojego syna Zbigniewa K. Nigdy wcześniej tego nie robił, ale po rozwodzie Zbyszka uznał, że należy się do niego zbliżyć i podtrzymać go na duchu. Miał zaraz wracać, ale w Terespolu zabawił kilka dni. Pomagał synowi malować pokój wynajmowanego mieszkania. Gdy nadszedł czas wyjazdu, pan Henryk dzień przez zaplanowanym powrotem do domu źle się poczuł, rozbolały go plecy i dostał gorączki.
– Wizyta u lekarza nie pozostawiała wątpliwości: tata podczas remontu przeziębił się i złapał zapalenie lewego płuca – opowiada Zbigniew K. – Źle się czuł, ale cały czas planował powrót. Pokłóciłem się z nim o to, że nie może jechać w takim stanie. Schowałem nawet ojcu klucze od samochodu. Nic z tego rankiem taty już nie było. Znalazł klucze i kiedy spałem wymknął się cicho do swojego auta. Nigdy nie miał telefonu komórkowego więc nie wiedziałem, co się z nim dzieje. Wieczorem dowiedziałem się od przyrodniego brata, że ojciec zginął w zderzeniu z ciężarówką. Najechał na tył stojącego na poboczu tira. To wyłącznie jego wina, bo zasłabł i nie wyhamował przed przeszkodą. Zjechał na pobocze, gdzie na pasie awaryjnym przepisowo zatrzymał się samochód ciężarowy. Była to ewidentna wina ojca, zabił go upór i nieumiejętność wysłuchania innych. Niech ta krótka historia będzie przestroga dla innych upartych seniorów – pokazuje w telefonie zdjęcia taty.