Bandyci u byłego chłopaka Dody! Szokujące NAGRANIE

2017-09-25 10:08

To sceny niczym z filmu kryminalnego, ale niestety wydarzyły się naprawdę. "Super Express" dotarł do wstrząsających nagrań. Widać na nich mężczyzn, którzy "odwiedzili" Emila Haidara (36 l.), czyli byłego narzeczonego Dody (33 l.). Żądali od niego miliona złotych. W zamian miałyby zniknąć zdjęcia oraz filmy, które go rzekomo kompromitują. Biznesmen zgłosił sprawę na policję. Zajmuje się nią prokuratura.

Pod koniec grudnia ubiegłego roku do firmy Haidara przyszło czterech mężczyzn. Jak słychać na nagraniach, nie była to przyjacielska wizyta. Chcieli od niego pieniędzy. Biznesmen, były narzeczony Dody, poczuł się szantażowany. Mężczyźni mówili mu, że jeśli nie zapłaci, grozi mu niebezpieczeństwo, a kompromitujące go filmiki ujrzą światło dzienne.

Kto ich nasłał? Tego na razie prokuratura nie ujawnia. Na nagraniach pojawiają się jednak słowa: Dorotka, Doda, artystka, osoba medialna.

Na dodatek w sprawę zamieszany jest Emil S. (40 l.), znany producent filmowy i obecny przyjaciel piosenkarki. On, podobnie jak i Jacek M., 7 września usłyszał zarzut podżegania (Marcina K., Jarosława W. oraz Bogdana P.) do popełnienia przestępstwa na szkodę Emila Haidara.

- Na pewno jest tak, że panu grozi bardzo duże niebezpieczeństwo. Kobieta, która jest zdesperowana, posiada materiały na pana, jest nieobliczalna. Potrafi zniszczyć - grzmieli panowie. - Ona nie cofnie się przed niczym. Zniszczy pana ojca, zniszczy pana rodzinę, po co? - słyszymy. - Ona też ma różne znajomości, my to chcemy załatwić po dżentelmeńsku. Musi pan wziąć pod uwagę, że ona czuje swoją siłę. Poprzez to, że jest medialna, że zadzwoni tu, zadzwoni do prezesa i usłyszy: "Tak, tak, pani Dorotko, wszystko będzie zrobione" - słyszymy na nagraniu.

Sprawę miałoby zakończyć wypłacenie przez Haidara miliona.

- Gwarancja jest taka, że Doda wszystko wycofa - mówi jeden z mężczyzn.

- Ja chciałem tylko, żeby naprawiła mi samochód, który mi porysowała i żeby mnie przeprosiła. To był jedyny mój warunek na to, żeby się rozstać normalnie, a sam pan widzi, gdzie to zaszło - mówił na nagraniu Haidar.

Młody biznesmen nie poszedł na układ, sprawę zgłosił na policję. 7 września zatrzymano Emila S., obecnego przyjaciela artystki.

- Wychodzi na to, że stał on za tym bandyckim wymuszeniem miliona złotych dla Doroty Rabczewskiej oraz nasłaniem bandytów do mnie do firmy - mówił nam Haidar tuż po zatrzymaniu Emila S. - Zostawiam to organom ścigania. Dziękuję policji, że nie potraktowała sprawy jako potyczki celebryckiej - dodał.

Nagrania są w rękach prokuratury, która bada sprawę.

Co na to Doda? Skontaktowaliśmy się wczoraj z piosenkarką, ale sprawy nie skomentowała.

To usłyszał Haidar od swoich prześladowców:

- Ma swoich przyjaciół też wysoko postawionych. A ci, co dostaną kasę, to Ukraińcy, to oni się nie pie*dolą. Ja mogę zadzwonić jak coś, ja nie mam telefonu na podsłuchu do Nikołaja

- Ona nie cofnie się przed niczym. Zniszczy pana ojca, zniszczy pana rodzinę, po co? Ona też ma różne znajomości, różnych ludzi, my to chcemy załatwić po dżentelmeńsku.

- Na pewno jest tak, że panu grozi niebezpieczeństwo, jeszcze raz panu mówię, kobieta, która jest zdesperowana, posiada materiały na pana, jest nieobliczalna, kobieta potrafi zniszczyć

Zobacz także: AWANTURA w nowym programie! Piróg do uczestnika: Jesteś ZWYKŁYM CHAMEM!

Przeczytaj również: Opole 2017. Zwycięstwo Cerekwickiej było niezasłużone?

Polecamy ponadto: Doda w łóżku... damskiego boksera

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki