– Spotykamy się teraz w takim momencie mojego życia, kiedy jestem po rocznej profesjonalnej terapii. I jestem trzeźwym alkoholikiem, bo to jest choroba, którą się ma do końca życia – wyznaje Szyc w wywiadzie dla „Pani”. – Sporo straconych godzin i parę szans na pewno. To podstępna choroba. Albo jest się chorym, albo nie. Potem są tylko etapy choroby. Jej przebieg wygląda jak sinusoida. Na jej dole jest dno, od którego się odbijesz lub umrzesz. Trzeba powiedzieć jasno i stanowczo, że to choroba śmiertelna. Bardzo trudna do leczenia – stwierdza na podstawie własnych doświadczeń. Dziś Borys publicznie bije się w piersi i analizuje swoje zachowanie sprzed lat. Otwarcie mówi o tym, że zachłysnął się swoim sukcesem, pieniędzmi i imprezowym życiem. – Piłem ponad 15 lat, przeszedłem przez wszystkie etapy. Dziś rozumiem, jakim byłem niegrzecznym chłopcem. Alkoholik często czuje się równocześnie dużo lepszy od innych i dużo gorszy, czyli ma gigantyczne poczucie winy – dodaje Szyc. Dziś uspokoił się, skupia się na pracy, a przede wszystkim na córce Soni (12 l.) i obecnej partnerce Justynie Jeger-Nagłowskiej (36 l.), u boku której chce się ustatkować.
ZOBACZ: Mąż Izabeli Janachowskiej nie chodzi z nią na imprezy