Ostatnio głośno zrobiło się o aferze z udziałem modelek, które za pieniądze świadczyły usługi seksualne. O zagrożeniach, które czekają na młode i piękne dziewczyny na łamach Faktu opowiedziała Ilona Felicjańska.
Celebrytka wyznała, że sam świat modelingu nie jest zagrożeniem, tylko nieuczciwi ludzie, którzy chcą wykorzystać naiwność niedoświadczonych dziewcząt. Winni są oszuści, którzy pod przykrywką agencji modelek prowadzą podejrzane interesy.
Patrz też: SEKSAFERA, NOWE FAKTY: Iwona Węgrowska WIEDZIAŁA, po co JEDZIE do FRANCJI
- To nie modelki są winne. Winni są oszuści i sutenerzy, którzy zakładają agencje dla przykrywki swoich brudnych interesów. Ale nie należy mylić zawodu modelki z prostytutką, która uprawia seks za pieniądze! - powiedziała Felicjańska.
Felicjańska twierdzi jednak, że do rzadkości należą przypadki, gdzie modelki trafiają pod skrzydła sutenerów. Oczywiście, naiwne dziewczyny są dla nich łatwym łupem. Wiele z nich, dla których pieniądze są wartościowe, łatwiej ulegają fikcyjnej wizji kariery.
Okazuje się, że przed laty, także Ilona Felicjańska dostała dwuznaczną propozycję.
- Wtedy było zupełnie inaczej. Moja naiwność również była duża. Nie dostałam takiej propozycji wprost. Ale tak - znany wówczas fotograf, z którym pracowałam, wysłał mnie do milionera w Grecji. Milioner miał być wpływowy, miał mi pomóc w mojej karierze. Nie padło wówczas żadne sformułowanie, o co chodzi. Ale gdy tylko zauważyłam, że to wszystko nie idzie w tym kierunku, co trzeba, powiedziałam, że przyjechałam tylko i wyłącznie po to, by odbyć sesje zdjęciowe. I wtedy zostałam natychmiast odesłana do Polski - wyznała w wywiadzie.