Grażyna Szapołowska i Jan Englert: Tajna UGODA

"Super Express" dowiedział się, że Szapołowska i jej adwokat pierwsi wyciągnęli rękę. Do teatru została wysłana propozycja ugody. Jednak na piątkowej rozprawie na sali sądowej na ten temat nie rozmawiano. Englert i jego prawnicy mieli za mało czasu, aby się oficjalnie do niej ustosunkować. Nieoficjalnie wiadomo, że obie strony ustaliły już wstępne warunki.

Kiedy powiedzieliśmy Szapołowskiej, że słyszeliśmy, iż mówi się o tym w środowisku, aktorka powiedziała krótko: - To dobrze słychać. Czyżby ta sprawa miała mieć happy end? Szapołowska wpadła w tarapaty w kwietniu 2011 r. Nie przyszła na spektakl, bo w tym czasie brała udział w show "Bitwa na głosy". Została potem zwolniona, po czym złożyła pozew o przywrócenie do pracy i wynagrodzenie. Teraz chce już tylko powrotu do teatru. Dowiedzieliśmy się, że zrezygnowała z wszelkich roszczeń finansowych. Mediacji podjął się sam Jerzy Jarocki (83 l.), reżyser spektaklu "Tango", na który nie stawiła się aktorka. Taki obrót spraw bardzo cieszy środowisko teatralne. - To już jest zbyt nabrzmiały balon. Niepotrzebnie. To nie jest aż taki problem, by nie można go było rozwiązać - mówi Emilian Kamiński (60 l.), aktor i właściciel Teatru Kamienica. - Kompromisy w naszej rzeczywistości są rzadkie, ale daj Boże, żeby tutaj zaistniały - dodaje wielki aktor Ignacy Gogolewski (81 l.).

O co poszło?

W kwietniu 2011 r. Szapołowska jako juror wzięła udział w "Bitwie na głosy" w TVP 2. Jako że show odbywał się w tym samym czasie, nie zjawiła się w Teatrze Narodowym na spektaklu. Englert musiał odwołać przedstawienie i zwolnił aktorkę z pracy. Ta w listopadzie 2011 r. skierowała sprawę do sądu. Domaga się przywrócenia do pracy i wypłaty należnych świadczeń