Zabawne jest to, że zanim Julka poznała Krzysztofa doskonale znała się z jego mamą, ponieważ przez pięć lat uczyła ją ona informatyki w podstawówce. I właśnie w tej szkole pewnego dnia na korytarzu Krzysztof na nia wpadł - dosłownie. - Niemal mnie staranował - śmieje się Wróblewska. Sytuacja wyglądała dość poważnie, bo Julka uderzyła głową o ścianę. Chłopak zachował się bardzo odpowiedzialnie, bo od razu zaprowadził ją do pielęgniarki, żeby upewnić się, że nie zrobił jej krzywdy. - Dziś mówi, że byłam wtedy bardzo twarda, bo nawet nie narzekałam.
Po tej historii mijali się od czasu do czasu na szkolnych korytarzach, ale kontakt im się urwał i dopiero niedawno po raz drugi poznała ich ze sobą wspólna znajoma. Od razu oboje przypomnieli sobie to pierwsze feralne spotkanie. Dziś cieszą się każdą wspólną chwilą i już mieszkają razem. - Krzysztof akceptuje nawet moją fretkę, która bardzo lubi łobuzować.
Wkrótce będzie ich w domu jeszcze więcej, bo Wróblewska jest w trakcie adopcji drugiej fretki. - Tym razem będzie to dziewczynka. Choć pierwsza też nią miała być, ale po czasie zauważyłam, że wyrosły jej jakieś dwa guzki. No i okazało się, że nie były to guzki! - śmieje się.
Cały wywiad w magazynie #HOT [wideo]