Izabela SKRYBANT mogła UMRZEĆ, ale...

2013-03-23 3:00

Dziś tryska energią, do codziennej gimnastyki dorzuciła kolejne pół godziny! Choć niedawno trafiła do szpitala. Tylko nam Izabela Skrybant (70 l.) zdradza, co się stało z jej sercem.

- "W każdej chwili mogła pani zejść!" - usłyszałam od lekarza, gdy odczytał wyniki badań. Od razu kazał mi iść do szpitala - opowiada "Super Expressowi" Izabela Skrybant i zaraz dodaje: - Zawsze miałam słabą akcję serca, niskie ciśnienie, słabe tętno. Do tego doszły kilkusekundowe przerwy w pracy serca. Już 30 lat temu pierwszy raz usłyszałam, że mam mieć wszczepiony rozrusznik serca...

Jak mówi piosenkarka, kilka lat temu była już w szpitalu.

- Ale jak lekarz zobaczył, że pokonuję po dwa schodki, pach, pach, to powiedział, że jeszcze można poczekać - mówi pani Iza.

Jednak teraz sprawa wyglądała naprawdę groźnie, piosenkarka położyła się więc do szpitala.

- W środę miałam zabieg... W piątek już wyszłam. Uprosiłam lekarza, bo w niedzielę miałam koncert - wspomina Skrybant. - Cały zespół mnie pilnował!

Dziś wokalistka Tercetu Egzotycznego zachęca do badań, ewentualnych operacji.

- Nie bać się, jak trzeba, to trzeba. To przedłuża życie. 30 lat temu to była operacja, może dlatego lekarz się wtedy powstrzymał. Dziś to zabieg. A jak świetnie się czuję? Jak młody bóg! Można podłączyć do mnie żarówkę i będzie świecić. Do codziennej godzinnej gimnastyki dorzuciłam jeszcze pół godziny. A dziś pół domu posprzątałam na kolanach - mówi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki