Jan Borysewicz, najbardziej znany oprócz Janusza Panasewicza muzyk zespołu Lady Pank, od zawsze cieszył się dużym powodzeniem wśród płci pięknej. Kiedy został słynnym gitarzystą wręcz nie mógł się opędzić od rzeszy fanek. - Dostawałem po 8 tysięcy listów miesięcznie. Listonosz wnosił je worami. Ze 20 procent to były propozycje matrymonialne - wspomina muzyk w wywiadzie dla "Twojego stylu".
Borysewicz miał też bliższe kontakty z fankami. - Był czas, mieszkałem wtedy w bloku na Sadybie, że wciąż klatka schodowa była wymalowana w serca, napisy "Kocham cię", kwiaty. Czasem tylko w nocy mogłem wyjść z domu, bo inaczej dopadał mnie tłum rozhisteryzowanych nastolatek - wyznaje gitarzysta.
Czy kiedykolwiek wykorzystał sytuację i uwiódł niewinną dziewczynę zafascynowaną jego grą na gitarze? - Z żadną fanką nie poszedłem do łóżka. Uważam, że okropnie jest wykorzystać dziewczyny, które cię uwielbiają. Trzeba mieć zasady - powiedział Borysewicz.