KILERSKIE KARAOKE w ESKA TV. Jankes: Zaśpiewałbym podczas skoku na bungee

2012-10-26 4:40

Gospodarz show Eska TV "Kilerskie Karaoke" ma chrapkę na śpiewanie w programie. Najchętniej podczas skoku na bungee. Ale na razie podziwia innych uczestników. Kto zrobił na nim największe wrażenie? O tym Krzysztof "Jankes" Jankowski (34 l.) opowiada tylko "Super Expressowi".

- Do tej pory związany byłeś z radiem, od pewnego czasu widać ciebie na małym ekranie. Gdzie lepiej się czujesz?

- W telewizji, choć może tego nie widać, wciąż nie czuję się swobodnie. Bywa tak, że nerwy paraliżują moje myśli i ruchy. Przed włączeniem kamery muszę spędzić kilkanaście minut w tzw. makeupowni, czego nienawidzę. To pewnie przez to, że jestem uczulony na jakiś upiększający specyfik. Gdyby nie fajne dziewczyny, które robią mnie na bóstwo, mógłbym albo zwariować, albo podziękować przed nagraniem.

A w radiu jest pięknie. Wpadam do studia. Żadnego malowania, tylko ja, mikrofon i słuchacze.

- Jak ci się współpracuje z jury "Kilerskiego Karaoke"?

- Wprawdzie dzieci z tego nie będzie, ale nasze pożycie jest nader udane. Moja rola polega na udostępnianiu głosu jury i tak też grzecznie czynię. Czasami nie zgadzam się z ich werdyktem, ale z wyrocznią się nie dyskutuje.

- Sam też wziąłbyś udział w tym programie i poddał się "torturom"?

- Podczas nagrań drugiej edycji "Kilerskiego Karaoke" zastrzegę w kontrakcie choćby jeden występ. Nie odpuszczę! Czuję, że mógłbym wygrać ten program! Najchętniej zaśpiewałbym podczas skoku na bungee.

- Jak ci się podoba formuła "Kilerskiego Karaoke"?

- "Kilerskie Karaoke" błyszczy na tle innych programów dzięki swojej oryginalności. Tak, tak, wiem - było i jest sporo programów, w których ludzie śpiewają, ale nie było jeszcze show ze śpiewaniem w ekstremalnych warunkach. Przykład? Proszę bardzo: śpiew z całym tortem na twarzy! Fantastyczny widok gwarantowany.

- Który z uczestników zrobił na tobie największe wrażenie?

- Stefano Terrazzino, mistrz tańca, w "Kilerskim Karaoke" stanie się polskim królikiem pędzącym po ruchomej bieżni. Najlepszym, jakiego w życiu widziałem! Mrozu sprawdzi się w roli Lucky Lucke'a. Poseł Robert Biedroń udowodni, że polityk nie musi być drewnianym panem i może mieć ogromne poczucie humoru. Kto jeszcze? Sylwia Grzeszczak pokaże, że żadne deszcze jej niestraszne, a doskwierająca jesienna aura w najgorszym wydaniu nie jest w stanie przeszkodzić jej w pięknym śpiewaniu. Jeszcze raz powtórzę - to trzeba zobaczyć!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki