Kuba Badach ujawnia, jak spędzi święta. "Powinienem mieć firmę sprzątającą". Jolanta Kwaśniewska jest z niego dumna

2025-12-23 6:00

Kuba Badach (49 l.) zagości w naszych telewizorach w te święta. Razem ze swoimi gośćmi wykona najpiękniejsze polskie kolędy w jazzowych wersjach. W tym czasie zapewne będzie sprzątał. To jego ukochane zajęcie. - Będę sprzątał przed, w trakcie i po wigilii - mówi nam muzyk, który w tym roku ma wyjątkowe powody do świętowania. 

Kuba Badach o płycie, teściach i świętach: Będę sprzątał przez całą wigilię

Kuba Badach (49 l.), mąż Aleksandry Kwaśniewskiej (44 l.), w rozmowie z "Super Expressem" ujawnia swoje plany na święta: Będę sprzątał całą wigilię 

"Super Express": - Za nami 16. edycja "The Voice of Poland". Po raz drugi zasiadł Pan w fotelu trenera. Jaka była ta edycja?

- Na pewno zaskakująca! To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to obserwowanie ogromnego wzrostu, wręcz liniowego, każdego z uczestników. Z każdym odcinkiem coraz lepiej śpiewali. W tym momencie moglibyśmy postawić ich na każdej scenie podczas każdego koncertu w Polsce i, mówiąc terminologią branżową, oni po prostu "dowożą temat". A druga rzecz, która była w tej edycji bardzo specyficzna, to atmosfera poza sceną. Nie widziałem rywalizacji, widziałem współpracę. Stworzyli świetny team i dobrze się ze sobą rozumieli. Wiedzieli, że biorą udział w programie, w którym rywalizują, ale ta rywalizacja wynikała z czegoś bardzo czystego. Na pierwszym planie postawili muzykę i jej jakość. 

- To był dla Pana bardzo udany rok. Nowa płyta "Radio edit" trafiła na czwarte miejsce najlepiej sprzedawanych płyt w Polsce. 

- Jesteśmy w szoku! 

- To nie jest często spotykana sytuacja w czasach, kiedy płyt CD się praktycznie nie kupuje...

- To kuriozalna sytuacja, bo wydajemy płytę, która nie jest rapowa, nie jest rockowa. Napisałem ją z żoną. A trafia do tylu ludzi i na razie zbiera fantastyczne recenzje. Jestem z niej bardzo dumny, moja żona też. Zrobiliśmy kawał fajnego albumy. Ale z muzyką, której na co dzień nie słyszymy w radiu, dlatego nazwaliśmy ją przewrotnie "Radio edit". Dziś piosenki w radiu muszą mieć 2 minuty, a na mojej płycie każda ma 4 minuty. Polecam więc państwu po 2 minutach zmieniać na kolejny utwór i wtedy wszystko się zgadza (śmiech). 

NIE PRZEGAP: Początek miłości Oli Kwaśniewskiej i Kuby Badacha to historia jak z filmu! Ale romantycznie

- Żartowałem sobie przed wywiadem, że zapytam pana, czy płyta podoba się teściom. Ale nie, nie zapytam o to. 

- Ależ możemy o tym mówić! Tylko, że teściowie jeszcze nie znają tej płyty. Jeszcze jej nie dostali. Ja też jeszcze jej nie mam. Pierwszy nakład rozchodzi się w takim tempie, że muszę o niego prosić. A nie ukrywam, chcę mieć też coś na prezenty dla bliskich. 

- A płyty dziś to nie jest tania rzecz. 

- Dokładnie, a co więcej, po latach dowiedziałem się, że moje pierwsze płyty z zespołem Poluzjanci potrafią chodzić na aukcjach internetowych za tysiaka. Więc jeśli ktoś chce zainwestować, a nie chce iść w bitcoiny, to może zainwestować w płyty Badacha. 

- Słyszałem, że te święta zapowiadają się bardzo jazzowo. 

- Za mną bardzo mocny koncert. Efekty zobaczą państwo w święta w Telewizji Polskiej. Zagraliśmy kolędy z jazzowym twistem, ale z takim przyłożeniem, z takim czadem, że do dziś nie mogę ochłonąć. Będę miał obłędnych gości - zdobywców nagród Grammy! 

- W styczniu też będzie jazzowo. 

- Dokładnie tak, najpierw nagrany koncert telewizyjny, a później trasa ze wspaniałymi gośćmi. Serdecznie zapraszam. 

ZOBACZ TAKŻE: Kuba Badach i Aleksandra Kwaśniewska mają powód do dumy! Właśnie zadebiutował ich wspólny projekt

- Te koncerty będą połączone niemal ze stand up-em, bo ma pan talent do opowiadania zabawnych historii. Jakie anegdoty świąteczne przychodzą panu na myśl?

- Anegdoty, które opowiadam, zazwyczaj dotyczą muzyki. Czy wiecie państwo na przykład, że piosenka "Let in snow", którą wszyscy doskonale znamy, została napisana w 1945 roku w Hollywood w lipcu podczas fali upałów! I to jest dobre, co?! 

- Domyślam się, że pan nie może się już doczekać sprzątania po wigilii. 

- Nie po. Ja będę sprzątał przed, w trakcie i po. Ja jestem sprzątacz. Powinienem mieć firmę sprzątającą. Mnie to uspokaja. Ostatnio po jakimś bardzo intensywnym czasie w życiu wróciłem do domu o 1:30 chyba i powiedziałem do żony: "Słuchaj, ja muszę zacząć robić coś normalnego w życiu. Idę sobie poprasować". Przez 45 minut prasowałem sobie koszule. Mój mózg wtedy odpoczywa. Jak nie będę muzykiem, to będę sprzątaczem. 

- Zapraszam do mnie. 

- Z przyjemnością. W przyszłym roku z Maćkiem Musiałem połączę siły i przyjedziemy do was do domów posprzątać. A ja posprzątam wam piwnicę! Kto ma porządek w piwnicy?! (śmiech).

Rozmawiał Adrian Nychnerewicz

Zobacz cały nasz wywiad wideo.

Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki