Maryla Rodowicz w domu bez bieżącej wody! Wstrząsające wyznanie Jerzego Rodowicza

2022-11-19 5:20

Gdy brat Maryli Rodowicz, pan Jerzy, usłyszał, że ma raka, jego serce rozpadło się na kawałki. Dziś wie, że w chorobie może liczyć na pomoc siostry. Od zawsze byli dla siebie wielkim wsparciem. Pan Jerzy podzielił się z nami poruszającą historią rodziny Rodowiczów. Okazuje się, że to dzięki niemu Maryla weszła w posiadanie pierwszej gitary!

Brat Maryli Rodowicz ma raka. Pan Jerzy w chorobie może liczyć na pomoc siostry

Jerzy Rodowicz jakiś czas temu usłyszał druzgocącą diagnozę - okazało się, że brat Maryli Rodowicz choruje na raka. Choć jest to dla niego trudny czas, wie, że może liczyć na ukochaną siostrę. Maryla Rodowicz zadeklarowała, że wraz ze starszym synem Jankiem sfinansuje kosztującą aż 36 tys. zł, podwójną operację brata.

- Rak prostaty i rak jelita. Paskudnie to brzmi, ale jestem dobrej myśli i nie boję się. Czekam na wizytę u chirurga i 23 listopada idę na zabieg - mówił nam brat Maryli Rodowicz. Pan Jerzy podziękował ukochanej siostrze i osobiście, i w Internecie, a z nami podzielił się garścią wspomnień. 

Kim byli rodzice Maryli Rodowicz? Historia rodziny artystki

Rodzeństwo Rodowiczów ma bardzo ciekawą historię. Ich ojcem jest prawnik, entomolog i syn znanych aptekarzy – Wiktor Rodowicz, który swoją żonę, młodszą o 17 lat Janinę (z domu Szymkowską), poznał w Wilnie. Po wojnie oboje jako repatrianci trafili do Polski, do Zielonej Góry, gdzie Wiktor został dyrektorem szkoły średniej, a Janina, nazywana przez bliskich Niną, prowadziła księgarnię i wychowywała dzieci – urodzonego w 1943 roku Jerzego i Marylkę, która przyszła na świat w 1945 roku.

Kiedy przyszła piosenkarka miała 3 lata, Wiktor Rodowicz trafił do więzienia za zdradę komunistycznej Polski. Przesiedział tam pięć lat. Przy okazji władza ludowa odebrała rodzinie wygodne mieszkanie w Zielonej Górze. Od tej pory cała czwórka razem z babcią Józefą Szymkowską tułała się po wynajmowanych pokojach we Włocławku. Kiedy na mocy amnestii, po śmierci Stalina wypuszczono Wiktora Rodowicza na wolność, nastąpił rozwód i podział opieki nad dziećmi. 

- Ja musiałem zamieszkać z tatą w Bydgoszczy, a Marylka została z mamą we Włocławku. Bardzo to przeżywałem, bo kochałem moją mamusię, ale musiałem się podporządkować, także z powodu dziadków, czyli rodziców mojego taty, którzy chcieli mieć wnuka blisko siebie – opowiada Jerzy Rodowicz. - Tęskniłem za drożdżowymi pierożkami babci Józi, które z Marylką podkradaliśmy z kuchni jeszcze ciepłe, za lodami waniliowymi od sąsiada, które trzymał w bryłach lodu z Wisły, i za łowieniem ryb na wędkę z leszczyny w rzeczce, która płynęła przez park we Włocławku

Tęsknił tak bardzo, że każde wakacje spędzał z mamą, babcia i siostrą, a jeśli tylko mógł, przyjeżdżał do nich na weekend i pomagał w uprawie działki pracowniczej. Bardzo szanował też drugiego męża mamy i swojego ojczyma - Juliana Krasuckiego, który był dyrektorem spółdzielni mieszkaniowej, a potem PKS-u we Włocławku. To dzięki niemu rodzina stanęła na nogi i otrzymała mieszkanie w nowym bloku, co było wielkim marzeniem po latach wegetowania bez łazienki i bieżącej wody.

Tak zaczęła się przygoda Maryli Rodowicz z muzyką? Pierwszą gitarę miała dzięki bratu

Pewnego razu Jerzy Rodowicz oddał Maryli swoje skrzypce, na których wbrew ojcu nie cierpiał grać, a jego siostra zamieniła je na... gitarę. - I tak Maryla, można powiedzieć, że dzięki mnie, zdobyła swoją pierwszą gitarę w życiu. Cieszyło mnie to bardzo, bo zawsze byłem i jestem jej najwierniejszym fanem – mówi Jerzy Rodowicz. Dokładnie pamięta pierwsze sukcesy Maryli i pierwszy album mamy, do którego wklejała wycinki z gazet o sławnej córce (potem były ich dziesiątki).

 - W 1979 roku postanowiłem zrobić Maryli niespodziankę i pojechałem do niej do Opola, gdzie miała mieć występ – przypomina sobie pan Jerzy. - Chciałem być elegancki i założyłem garnitur, a siostra, kiedy mnie zobaczyła, krzyknęła: "Nikt się tak nie ubiera. Idziemy do Pewexu!". Pamiętam jak dziś - kupiła mi jeansy Levi's za 22 dolary, a białą koszulę podarowali mi muzycy z jej zespołu. Tak ubranego zabrała mnie na koncert. Byłem bardzo szczęśliwy i dumny z tego, że jestem jej bratem. Nocnym pociągiem wróciłem do domu – kończy. 

Jerzy Rodowicz przez lata pomagał siostrze. Przywiózł Maryli nawet gęś. Oskubała ją w... wannie

Jerzy Rodowicz przez długie lata pracował jako magazynier w Kombinacie PGR Zakrzów, który miał swój zakład w Dobieszowie na Śląsku. Dzięki temu w czasach stanu wojennego miał dostęp do świeżego mięsa, które wtedy kupowało się na kartki. 

- Dbałem wtedy o Marylkę, jak mogłem. Bo nic w sklepach nie było, a ona mieszkała w pustym mieszkaniu z dwójką dzieci, świeżo po wyprowadzce z Krakowa od Krzyśka Jasińskiego. Jechałem do niej do stolicy pociągiem z plecakiem, w którym miałem na przykład gęś – opowiada. - Trzeba było tę gęś sparzyć i oskubać z piór. Maryla z naszą mamą całkiem sprawnie się z tym uwinęły w... wannie – zdradza.

Śmierć mamy i ukochanej wstrząsnęła panem Jerzym. Teraz brat Maryli Rodowicz marzy tylko o jednym

Pan Jerzy wspierał Marylę Rodowicz, gdy ich mama ze złamaną nogą trafiła do szpitala, a następnie pod całodobową opiekę gwiazdy, wprost do jej domu. Trudno było pogodzić mu się z chorobą ukochanej mamy, a następnie z jej śmiercią. Po odejściu mamy Jerzy Rodowicz otrzymał mieszkanie, bowiem Maryla zrzekła się spadku. Zdecydował się na sprzedaż nieruchomości. Brat Maryli Rodowicz mieszkał wówczas z Sabiną, partnerką. Niestety, i ta odeszła.

- Sabinka zmarła trzy lata temu na raka trzustki. Wpadłem w rozpacz. Nie chciałem zostać w domu jej córki, gdzie mieszkaliśmy, choć ta dziewczyna mi to proponowała. Zabrałem naszego kota brytyjskiego, trochę pamiątek i wynająłem dom od przyjaciela w Kędzierzynie-Koźlu. Jestem tu do dziś sam jak palec, nie licząc kota – mówił nam. 

Jerzy Rodowicz nie chciał żyć w samotności i nie tracił nadziei na znalezienie miłości. Przed dwoma laty brat Maryli umówił się na randkę z Walentyną, uczestniczką pierwszej edycji "Sanatorium miłości". Spędzili razem święta Bożego Narodzenia, jednak nie kontynuowali tej relacji. Panu Jerzemu trudno było pogodzić się z samotnością. Gdy niedawno usłyszał diagnozę, jego serce pękło na kawałki. Stara się jednak być optymistą i cieszy się, że znów może być bliżej ukochanej siostry, Maryli Rodowicz. 

- To moja jedyna siostra. Zawsze, jak mogłem, pokazywałem jej, że jest dla mnie ważna, a teraz ona robi to dla mnie. Jestem naprawdę wzruszony i chciałbym spędzić z nią święta – opowiadał nam o swoim marzeniu.

Sonda
Podoba ci się twórczość Maryli Rodowicz?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki