Michał Bajor: Nigdy nie będę dziadkiem, nie założę rodziny

2014-01-26 14:45

Michał Bajor (52 l.) kocha kino. Na pierwszym miejscu stawia jednak muzykę. Tylko "Super Expressowi" artysta opowiada o tym, za czym tęskni, czego żałuje i dlaczego nie założył rodziny.

W moim życiu na pierwszym miejscu jest muzyka, potem film. Oprócz nagranych kilkunastu płyt, do których piosenki napisali mi najwspanialsi polscy autorzy, zagrałem około 70 ról. Jedną z tych najważniejszych była rola prowokatora w nominowanym do Oscara filmie z 1988 roku "Hanussen" Istvana Sabo. Na tzw. karierę nie mogę więc narzekać.

Mniej udało mi się życie prywatne, bo nie założyłem rodziny. Tak sobie wybrałem. Zawsze intuicja podpowiadała mi, że tak powinienem zrobić. Ale taki samotny to nie jestem. Mam zaufanych przyjaciół, brata, rodziców i bratanicę. Jestem też ojcem chrzestnym dla piątki dzieci. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem sam, a ciągle wśród ludzi. Ale jeżeli będę kiedyś czegoś żałował, to tego, że nigdy nie usłyszę "dziadku".

Szkoda. Jestem jednak dorosły i muszę być odpowiedzialny za swoje decyzje. Wprawdzie gdzieś między "30" a "40" przemykały mi myśli o ewentualnych zaślubinach, dzieciach lub adopcjach - jednak z tego zrezygnowałem. Dzieci to jednak nie zabawki. Jestem, jaki jestem - pomyślałem... Pogodziłem się z tym i moim życiem. Ktoś pomyśli, że zrezygnowałem z rodziny dla kariery. Nie. Życie jest jednak na tyle krótkie, że najlepiej jest, kiedy umiemy patrząc w lustro, odpowiedzieć sobie jasno na pytanie, co zrobiliśmy dobrze, a co źle.

Taka szczerość wobec siebie pomaga też w karierze... Nigdy nie ulegałem modom. Zawsze byłem wierny sobie i pewnie dlatego tak mocno istnieję zawodowo do dzisiaj. Po tylu latach mam prawo do odrobiny pewności siebie. Czuję się oryginalny na scenie. Nie można mnie pomylić z kimś innym. Moje imię i nazwisko jest znakiem wywoławczym na "tak" lub "nie". Publiczność przychodzi na spotkania ze mną i wie, że będzie uczestniczyć w artystycznej imprezie z wysokiej półki. Na pewno mogę tak nieskromnie powiedzieć.

Przygotowuję teraz 16., tym razem podwójny album, złożony z moich ulubionych piosenek Marka Grechuty i Jonasza Kofty. Premiera już w październiku. A potem ruszam w długą trasę koncertową... Z każdą nową płytą podróżuję po Polsce i świecie przez dwa sezony. W tym czasie daję 250 recitali. Śpiewam w wielkich operach, teatrach, ale i kameralnych miejscach... A potem będę miał znów wolny czas, który poświęcę moim bliskim...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki