Od Ani Pawlakówny po "Znachora"
Anna Dymna zapisała się w historii polskiej kultury rolami w kultowych produkcjach – od "Nie ma mocnych" i "Kochaj albo rzuć", przez "Trędowatą" i "Znachora", aż po "Królową Bonę". Gdy po raz pierwszy wychodziła za mąż, była jeszcze studentką. Jej wybrankiem został ekscentryczny artysta – Wiesław Dymny. Poznali się na planie filmu "150 km na godzinę" w reżyserii Wandy Jakubowskiej.
Ich pierwsze spotkanie… było burzliwe.
Wtedy Dymny podszedł do mnie z butelką i powiedział coś, wplatając słowo »kur*a«. Byłam tak przerażona, że strzeliłam go w łeb, bo myślałam, że to o mnie. A on mi oddał i podbił mi oko – wspominała aktorka w książce "Dymny. Życie z diabłami i aniołami".
Miłość silniejsza niż chaos
Choć początek ich relacji trudno nazwać romantycznym, między Dymną i Dymnym szybko zaiskrzyło. Ślub wzięli jeszcze na studiach. Niestety, małżeństwo nie było wolne od cierpienia. Wiesław nadużywał alkoholu, znikał z domu, demolował mieszkanie, wracał pobity lub trafiał do szpitala. A Anna – zakochana – wybaczała wszystko.
Wiesiu czasem nie pił całymi miesiącami. Chwilami jednak przechodziłam piekło. Polegało ono nie na tym, że Wiesiek obracał w koszmar moje życie. Po prostu nigdy nie byłam pewna, czy kiedy wrócę do mieszkania, nie zastanę męża pobitego albo czy nie przepadnie gdzieś na kilka dni. Czasami przepadał. Potem okazywało się, że wpadł pod samochód albo go pobito i znajduje się w szpitalu. Nieraz zastawałam mieszkanie kompletnie zdemolowane. Różnie na to reagowałam. Nie było łatwo. Najdziwniejsze było to, że kiedy Wiesiek przestawał pić, natychmiast wybaczałam mu wszystko. Im dłużej z nim byłam, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że tego niezwykłego człowieka nigdy nie opuszczę - powiedziała Wojciechowi Szczawińskiemu w wywiadzie-rzece.
„Nigdy nie występował przeciwko mnie”
Anna Dymna wielokrotnie podkreślała, że mimo trudnych chwil, Wiesław Dymny był największą miłością jej życia. Nawet w stanie upojenia alkoholowego nigdy jej nie obrażał ani nie krzywdził emocjonalnie.
Mówię jednak o tym, jaki Wiesiek był dla mnie. Nawet kiedy się upił, nigdy nie występował przeciwko mnie. Życie z nim było fascynujące. Godziną trzeźwości potrafił wynagrodzić mi tydzień swojego pijaństwa. [...] Jeżeli kogoś kochamy, to chcemy być z tym człowiekiem, wszystkim się z nim dzielić: i radościami, i największymi smutkami; razem z nim cierpieć, przebaczać mu. Na początku przy Dymnym nie było mi łatwo. Ale potem zrozumiałam, że choćby nie wiem co, zawsze będę z nim. I nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tak poczułam - powiedziała w tym samym wywiadzie.
Śmierć, która zatrzymała czas
W 1978 roku Wiesław Dymny niespodziewanie zmarł. Anna przeżyła jego odejście niezwykle głęboko.
Przez 10 lat nie byłam w stanie o nim mówić... Umarł, a ja przez dwa, trzy lata żyłam w absolutnym szoku. Ułożyć sobie życie po paru latach bez tego kogoś to jest prawie niemożliwe - trzeba się w pewnym sensie zbuntować przeciwko wspomnieniom, odwrócić… - wyznała.
Kolejne rozdziały życia Anny Dymnej
Po śmierci Dymnego Anna wyszła za mąż za Zbigniewa Szotę, z którym doczekała się syna Michała. Niestety, to małżeństwo zakończyło się rozwodem. Dziś aktorka jest związana z reżyserem i aktorem Krzysztofem Orzechowskim, z którym stworzyła stabilny i wspierający związek.