Profesor Paweł Lampe ALARMUJE: pacjenci z rakiem trzustki są źle leczeni!

2014-10-08 4:00

Niestety, ten rodzaj nowotworu wykrywany jest zazwyczaj za późno, przez co leczenie jest niemal niemożliwe. Brzmi to strasznie, ale 90 proc. chorych nie przeżywa 5 lat od chwili diagnozy, niezależnie od sposobu leczenia. Od momentu diagnozy chorzy żyją średnio od 3 do 6 miesięcy.

- Panie profesorze, historia aktorki Anny Przybylskiej nie dodała optymizmu pacjentom. Czy zawsze w przypadku raka trzustki jest tak źle?

- Niestety, ten rodzaj nowotworu wykrywany jest zazwyczaj za późno, przez co leczenie jest niemal niemożliwe. Brzmi to strasznie, ale 90 proc. chorych nie przeżywa 5 lat od chwili diagnozy, niezależnie od sposobu leczenia. Od momentu diagnozy chorzy żyją średnio od 3 do 6 miesięcy.

- Późne wykrycie choroby jest winą pacjentów, ponieważ coś przeoczyli, zaniedbali? Czy jest to raczej wina służby zdrowia, braku pieniędzy, specjalistycznej aparatury?

- Nie ma za co winić pacjentów. Od czasu kiedy pierwsze komórki ulegną mutacji, do wykrycia raka upływa jakieś 12-17 lat. Tyle że ten okres jest bezobjawowy. Pogorszone samopoczucie, niestrawność, biegunka, zmęczenie, niewielki spadek wagi są objawami różnych chorób. Niestety, kiepska jest diagnostyka. Na samą tomografię trzeba czekać miesiącami. Wiem, że w tym momencie terminy są już na kwiecień przyszłego roku. Jak więc planować leczenie w przypadku tak agresywnego nowotworu jak rak trzustki? Inna sprawa, że aż 90 proc. badań tomograficznych jest źle wykonana, źle opisana, bezużyteczna dla lekarzy.

- Może zmieni to pakiet onkologiczny zapowiadany przez ministra zdrowia?

- Nie bardzo wierzę w takie "akcje zbrojne", ale po owocach go poznacie.

- Kiedy zaczyna boleć, to znaczy, że jest już późno na leczenie?

- Zwykle tak. Kiedy guzy umiejscowione są w trzonie i ogonie trzustki, dają o sobie znać najpóźniej. Pacjent odczuwa silne bóle brzucha, grzbietu, pojawia się gorączka, wymioty, ale wówczas guz jest już duży i, niestety, najczęściej nieoperacyjny. Więcej szczęścia ma chory, gdy nowotwór jest położony w głowie trzustki. Wówczas skóra pacjenta żółknie i to jest sygnał alarmowy. Jeśli ma szczęście, to trafi do mądrego doktora, a ten pokieruje mądrze jego leczeniem. Ale bywa, że chory zostanie skierowany do szpitala zakaźnego, gdzie leży miesiąc, nie ma robionej tomografii, a rak dalej się rozwija. W późniejszym stadium pojawiają się jadłowstręt, nudności, bóle brzucha, wymioty, także krwiste. I w końcu jest za późno na operację.

Zobacz też: SKANDALICZNE strony o Przybylskiej na Facebooku. Karolina Korwin Piotrowska interweniuje

- Jaka jest obecnie opieka nad osobami z rakiem trzustki?

- Nie ma systemu opieki. Jeśli podejrzewa się u kogoś raka trzustki, to jeszcze tego samego dnia lub następnego ta osoba powinna mieć wykonaną tomografię lub rezonans w specjalistycznym, certyfikowanym ośrodku. Niestety, tak nie jest. Nie ma dostępności do badań EUS z biopsją. W Polsce są raptem trzy miejsca, gdzie wykonuje się poprawnie tak specjalistyczne badanie. W ogóle o czym tu mówić, skoro operacja trzustki przynosi szpitalom straty. Jeśli przeprowadzę dziś dwie operacje, to przysporzę szpitalowi 12 tys. zł długu.

- Czy jest wyjście z tej sytuacji?

- Moim zdaniem tak. Powinno być utworzone Ogólnopolskie Centrum Chirurgii Trzustki, gdzie chorzy mieliby szanse na właściwą, kompleksową diagnostykę i leczenie.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki