Rozenek kpi z Rusin. Opisała emocjonującą podróż

2020-02-13 12:42

Małgorzata Rozenek-Majdan (41 l.) spędziła tydzień urlopu w Stanach. Podróż relacjonowała na Instagramie. Opublikowała post, który wyraźnie nawiązuje do relacji Kingi Rusin z after party Oscarów 2020.

Małgorzata Rozenek-Majdan

i

Autor: Instagram Małgorzata Rozenek-Majdan

O wpadce Kingi Rusin mówi niemal każdy. Dziennikarka zyskała sławę, jednak rozgłos nie potoczył się po jej myśli. W sieci zaczęły krążyć memy na jej temat. Nawet koledzy i koleżanki po fachu nabijają się z jej zachowania. Małgorzata Rozenek-Majdan również relacjonowała swój wyjazd do USA. Co prawda, noc oscarową spędziła z mężem przed telewizorem, ale opisała za to swoją podróż samolotem. Swoją relację zaczęła w ten sposób: - Podczas wczorajszej podróży w prywatnej strefie @flylot rozmawiałam ze stewardesą o... butach (ja na zdjęciu po przytyciu chyba z 30kg!), a pilot uczył mnie imprezowej instrukcji bezpieczeństwa o nazwie makarena. Po przeczytaniu tych kilku zdań nie ma wątpliwości, że gwiazda "Projektu Lady" naśmiewa się z dziennikarki. Kolejne zdania są wyraźnym nawiązaniem do relacji Rusin. Jest i wątek dotyczący kapci: - Każdy dostaje na wejściu... kapcie (weszłam w tę opcje) i bawi się bez skrępowania do białego rana. Zaczęło się od rozmowy ze stewardesą o moich trampkach (namawiała mnie na kapcie, których ona sama nie miała na nogach) Szczerze, nie poznała mnie, bo nie jestem szczupła jak przecinek! Parodia Kingi Rusin w wykonaniu Gosi spodobała się internautom. 

Wyświetl ten post na Instagramie.
Podczas wczorajszej podróży w prywatnej strefie @flylot rozmawiałam ze stewardesą o... butach (ja na zdjęciu po przytyciu chyba z 30kg!), a pilot uczył mnie imprezowej instrukcji bezpieczeństwa o nazwie makarena. ?‍♀️?‍♀️ Wiem, brzmi to surrealistycznie. Ale od początku... Tylko ok. 20 osób, na małej podniebnej przestrzeni, z najlepszą muzyką, filmami, z zakazem robienia zdjęć (powyższe to wyjątek poimprezowy). Strefa Business zamknięta i pilnie strzeżona, wejście osobnymi drzwiami, żeby nie dało się nikogo sfotografować. Miejsce w którym wszyscy mogą się wyluzować i zaszaleć! Każdy dostaje na wejściu... kapcie (weszłam w tę opcje) i bawi się bez skrępowania do białego rana. Zaczęło się od rozmowy ze stewardesą o moich trampkach (namawiała mnie na kapcie, których ona sama nie miała na nogach) Szczerze, nie poznała mnie, bo nie jestem szczupła jak przecinek! ?Gadałyśmy zaśmiewając się do momentu, kiedy powiedziałam jak się nazywam... Rozmowa ze stewardesą była przepustką do miłej konwersacji ze stewardem. A później już było totalne szaleństwo! Steward uczył mnie układu tanecznego (bezskutecznie, bo skomplikowany, ale za to było śmiesznie), jedna z pań siedzących obok patrząc na mój strój we flagę amerykańską stwierdziła ze śmiechem, że ją przyćmiłam (miała na sobie ciemnogranatowym welurowy dres), z pewnym panem tańczyłam przez chwilę za rękę (taka była konwencja, a ja siedziałam obok). Otoczony wianuszkiem stewardes Pysiula posyłał mi uśmiechy, ale chyba dlatego, że jego też rozśmieszył mój taniec z pewnym panem. Klan obcokrajowców bawił się we własnym gronie. Pierwszy i drugi pilot wzięli udział w podniebnym start session gospodarzy LOTu. Popis w przejściu dał młody tata, a przy wejściu wykładziną zawładnęli jego synowie. Blondwłosa stewardesa zaproponowała mi przekąski. Kiedy z ciekawością zajrzałam do wózka, który pchała (do jedzenia było do wyboru: carpaccio, sałatki, lub łosoś). W towarzystwie brunetki był pewien brunet, z nim rozmawiałam najdłużej. Zapomniałam o paru osobach, ale ich nie pamietam. Ot taki zwykły lot. Do domu doleciałam o 7.00 rano... Nic mi się nie przyśniło. @flylot bardzo dziękuję Post udostępniony przez Małgorzata Rozenek-Majdan (@m_rozenek)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki