Stanisław Bareja regularnie łamał prawo. Angażował do tego własne dzieci

2022-06-09 11:04

Stanisław Bareja (+57 l.) był wirtuozem komedii, a jego kultowe filmy do dziś cytuje cała Polska. Nie każdy wie jednak, jak wyglądało jego życie prywatne. Córka Barei wyznała, że jej ojciec posuwał się do łamania prawa. Co więcej, ona i jej brat służyli mu w tym pomocą.

Stanisław Bareja regularnie łamał prawo

i

Autor: PAP/Witold Rozmysłowicz Stanisław Bareja regularnie łamał prawo

Stanisław Bareja, jakiego nie znali widzowie

Stanisław Bareja to twórca znakomitych komedii, takich jak "Miś", "Alternatywy 4", "Poszukiwany Poszukiwana", "Zmiennicy" czy "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz". Jego niewątpliwy talent doceniły rzesze Polaków, które po dziś dzień ochoczo oglądają produkcje utalentowanego reżysera. W mowie potocznej funkcjonuje także pojęcie "bareizmy", które wywodzi się od nazwiska Stanisława Barei. 

Choć trudno nie znać mistrzowskich dzieł reżysera, istnieją pewne aspekty jego życia prywatnego, które nie były znane ogółowi publiczności. Nie każdy wiedział, że świetnie radził sobie w kuchni, a znajomi z rozrzewnieniem wspominali jego potrawy nawet po latach. Wrażenie robiły na nich m.in. chłodnik, barszcz czy bigos, które przygotowywał reżyser. Ponadto Stanisław Bareja dopuszczał się nielegalnego procederu, do którego angażował własne dzieci!

Zobacz także: "Miś" ma już 40 lat! Dlaczego kultowa komedia długo musiała się borykać z zajadłą krytyką?

Stanisław Bareja łamał prawo

Dzieci Stanisława Barei, podobnie jak on sam, występowały niekiedy w filmach jego autorstwa. Katarzyna i Jan pomagali mu nie tylko na polu zawodowym, ale i prywatnym. Nawet wtedy, gdy w grę wchodziło łamanie prawa...

Stanisław Bareja przez lata zajmował się produkowaniem bimbru. Alkohol był wówczas towarem luksusowym. Podczas rozmowy z Maciejem Replewiczem, autorem książki "Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła", Stanisław Tym mówił o nim tak:

"Bimber Bareja pędził przedni, a ja też wtedy tym się zajmowałem jako były student chemii, więc i tuśmy sobie przypasowali."

Mało kto miał świadomość tego, że Stanisław Bareja łamał prawo, korzystając z pomocy własnych dzieci, Katarzyny i Jana. Jak opowiadała córka reżysera podczas wywiadu, którego udzieliła "Twojemu Stylowi", wspólnie zrywali owoce jarzębiny. 

"Mieszkaliśmy na Mokotowie, chodziliśmy "na tory", czyli na koniec ulicy Woronicza, gdzie rosły jarzębiny. Wspinałam się na drzewo, a tata czekał na dole z workiem, do którego zrzucałam kiście jagód, żeby mógł zrobić jarzębiak" - mówiła Katarzyna Bareja.

Reżyser ochoczo raczył swoich gości także whisky z kory dębowej. W zbieraniu jej również pomagały mu dzieci. Co ciekawe, córka Stanisława Barei wyznała, że tata nauczył ją pędzenia alkoholu, dzięki czemu podczas studiów sama produkowała trunki nazywane przez jej znajomych "bimbrem Barei". Reżyser - jak wspomina Katarzyna Bareja - uważał, że produkcja domowego alkoholu jest jego "żartobliwym hobby". Choć doskonale znał się na pędzeniu bimbru na różne sposoby i posiadał stosowny sprzęt, sam nigdy nie pił alkoholu w dużych ilościach, a po drugim zawale odstawił mocne napoje wyskokowe i pozostał przy częstowaniu nimi znajomych oraz aktorów.

"Dostałem list od widza. Korespondent podpisany jako "Jeden z ostatnich abstynentów w Polsce" zarzucił mi, że w filmie reklamuję nałóg. O tyle mnie to ubawiło, że po pierwsze jestem abstynentem, a po drugie zamiar mój był taki, żeby pokazać, jak Polacy żałośnie spędzają wolne soboty: wódka, kaszanka i patrzenie w telewizor" - opowiadał Stanisław Bareja podczas rozmowy z tygodnikiem "Itd", wspominając list, który przyszedł do niego po ukazaniu się "Bruneta wieczorową porą".

Stanisław Bareja. Tak wygląda grób reżysera "Misia". Niezapomniani
Sonda
Co sądzisz o filmach Stanisława Barei?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki