Testament Przybylskiej ratuje życie chorych na raka

- Chciałabym kontynuować takie gale, bo to jest coś pięknego. To jest jakaś nadzieja, gwiazda na niebie dla tych chorych dzieci. Chcę, żeby ten duch Ani tam pracował na te wszystkie nasze akcje - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" Krystyna Przybylska, mama aktorki.

Mimo iż od śmierci pięknej gwiazdy ekranu minęło 2,5 roku, ciągle trudno sobie wyobrazić, że nie ma jej wśród nas. Rodzina Przybylskiej stara się żyć normalnie, choć to nie takie łatwe. Jarosław Bieniuk (38 l.) wychowuje ich dzieci: Oliwię (15 l.), Szymona (11 l.), Jasia (6 l.). Jednak nikt nie zapomina o ostatniej woli Ani - aby nieść pomoc innym.

- Ania zawsze wspomagała różne kampanie, zazwyczaj anonimowo, bo wiadomo, różnie to ludzie odbierają. Gdzie się dało, to się Ania udzielała. To wyniosła z domu. Nie da się pogodzić ze śmiercią dziecka, nie da się pogodzić, ale co najważniejsze, jest dla kogo żyć. Mam dla kogo żyć. Dla wnuków, są te akcje charytatywne, pomoc ludziom na wsiach, tam też są ubogie rodziny. Staram się, gdzie mogę, to pomogę. - zdradza nam pani Krystyna.

- Uważam, że trzeba iść naprzód, nie ma co się oglądać za siebie. Tak jak mówią, nasz los jest u góry zapisany. Trzeba żyć. Ciężko jest żyć bez dziecka, traci się bliskich, jest to olbrzymi ból, ale tracąc dziecko, to jest tragedia. Dobrze, że dzieci sobie radzą, Jarek radzi sobie świetnie. Wszyscy się wspieramy, pomagamy sobie. Jarek daje radę, ma swoją mamę, ona też pomaga - dodaje mama aktorki.

Anna Przybylska zmarła w październiku 2014 r. Przez ostatnie dwa lata walczyła z rakiem trzustki.

Zobacz: Dom Zbigniewa Wodeckiego zniszczony przez powódź. Co dalej z majątkiem muzyka?