Violetta Villas była uzależniona od alkoholu i leków. Inni artyści nie chcieli przyjść na jej pogrzeb. Wstrząsające szczegóły z życia diwy!

2024-02-24 12:20

Violetta Villas to niezapomniana ikona polskiej muzyki. Jej bliscy nie mogą pogodzić się z tym, że w ostatnich latach życia gwiazda tak mało śpiewała. Wieloletni przyjaciel i menedżer gwiazdy, Zbigniew Rabiński, twierdzi, że wszystkiemu winny był wyjazd diwy do Ameryki. To tam Violetta Villas sięgnęła po alkohol i inne używki.

Violetta Villas to wiecznie żywa ikona polskiej sceny. Choć zmarła ponad 12 lat temu, dziś fragmenty wywiadów artystki obiegają popularne social media takie jak Instagram czy Tik Tok, dzięki czemu poznaje ją dzisiejsza młodzież. Starsze pokolenie nie zapomina przebojów Villas takich jak "Przyjdzie na to czas", "Pocałunek ognia" czy "Do ciebie, mamo". Jak wiadomo, ostatnie lata życia Villas były bardzo przykre. Diwa umierała w okropnych warunkach. ZOBACZ: Odwiedziliśmy dom Violetty Villas. To prawdziwa ruina! Wiemy także, co z filmem [WIDEO]

Pod koniec lat 60. Violetta Villas dostała wielką szansę na karierę w Ameryce. Były menadżer gwiazdy, pan Zbigniew Rabiński, wspominał artystkę w rozmowie z "Super Expressem".

- To, że w 1969 roku dostała szansę występów w Las Vegas, to było jak los na loterii, nikomu innemu coś takiego się nie zdarza. Ona tam ciężko pracowała. Nie wytrzymywała tempa, wymagań i ciężkiej harówy od rana do nocy - opowiadał nam Rabiński. - Pracowała nad ruchem scenicznym, nad językiem, wymową i tekstami. Oczekiwania wobec niej były przeogromne i ona nie wytrzymała oczekiwań tych, którzy ją tam zaprosili - wspominał menedżer gwiazdy.

Violetta Villas uzależniona od alkoholu i leków

Niestety, ogromny stres spowodował, że Villas zaczęła szukać ukojenia w alkoholu. - Violetta Villas była uzależniona od używek. To nie był tylko alkohol, powiedziałbym, że używki... Bo i leki jakieś. Ja myślę, że to się zaczęło właśnie w Ameryce. Bo nie wytrzymywała tempa, a chciała stanąć na wysokości zadania - zdradził "Super Expressowi" Rabiński.

Karierę Violetty w Stanach przerwała choroba matki artystki. Po powrocie Villas do Polski alkohol towarzyszył jej przy wielu okazjach. Pan Zbigniew pamięta szczególnie jeden z koncertów w Starogardzie Gdańskim. - Powiedziała mi: "Stać pana na krowę, to stać pana i na łańcuch". Musiałem wysłać człowieka po dwie butelki koniaku. Myśmy tak smolili po kieliszeczku. Wtedy Violetta się śmiała, żartowała, opowiadała o Ameryce - wspominał menedżer diwy.

Gwiazdy nie przyszły na pogrzeb Villas

Violetta Villas bywała przybita, nie czuła się w Polsce akceptowana. Inni artyści zazdrościli jej sławy i świetnych zarobków w USA. - Ona ciągle powtarzała, że w Polsce ma czerwone światło. To była prawda. Dla niej nie pisano, nie komponowano, zazdrość i zawiść ludzka powodowała to, że ona była izolowana. Dowody na to były też po śmierci. Nikt ze znaczących artystów sceny polskiej nie był na jej pogrzebie. Nie było Santor, nie było Przybylskiej, Koterbskiej, Kunickiej, nie było Połomskiego - wyliczał Rabiński.

Quiz. Irena Santor czy Violetta Villas? Kto śpiewał tę piosenkę?

Pytanie 1 z 10
"Przyjdzie na to czas" to przebój

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki