Zatwardziały kawaler bierze ślub

2009-05-15 8:00

Niewielu w to wierzyło, a jednak! Jutro ikona starokawalerstwa Jan Nowicki (70 l.) powie "tak" Małgorzacie Potockiej. Aktor i twórczyni grupy baletowej Sabat pobiorą się w Krzewencie, wspaniałej posiadłości wielkiego aktora na Kujawach.

- To już w sobotę... - uśmiecha się do nas Małgorzata, gdy spotykamy ją razem z Janem na premierze filmu "Jeszcze nie wieczór". Promienieje. Z daleka widać, że jest szczęśliwa i podekscytowana. Chociaż dla niej to już czwarte zamążpójście, to jednak najbardziej pożądane.

Ach... ich całe życie mogłoby posłużyć za scenariusz filmu. Tancerka od lat była wielką miłością Nowickiego, ale los sprawił, że oboje poszli swoimi drogami.

Spotkali się prawie 30 lat temu. On grał główną rolę w "Wielkim Szu", jej grupa baletowa natomiast tańczyła w tym filmie.

- Byłem nią tak zafascynowany, że nawet nie pojechałem na spotkanie z papieżem - Nowicki wspomina czasy, gdy jego serce przeszyła strzała Amora.

- Gdy spotkaliśmy się niemal trzydzieści lat temu, to oszalałam. Ogłuchłam i oślepłam - dodaje Małgorzata.

Zakochali się miłością wielką, szaleńczą, ale mimo to po zakończeniu zdjęć do filmu wrócili każdy do swojego życia. Tak było aż do ubiegłego roku.

Właściwie wszystko zmieniło się za sprawą Małgorzaty, która zadzwoniła, żeby powiedzieć dawnemu ukochanemu, że widziała go na ekranie. Po tej rozmowie umówili się na spotkanie, potem kolejne i jeszcze jedno.

Tancerka odwiedziła aktora w Krakowie, on przyjeżdżał do niej do Warszawy. Wreszcie na ubiegłorocznym festiwalu filmowym w Gdyni pokazali światu, że się kochają. Już nie kryli, że są i chcą być razem. I to na zawsze!

Podjęli decyzję o ślubie. Małgorzata nie chciała być jeszcze jedną zdobyczą łamacza niewieścich serc, bo na to - jak mu wyznała - nie zasługuje. Jutro wreszcie zostanie jego żoną.

Uroczystości odbędą się nie byle gdzie, bo w miejscu dla aktora bardzo ważnym - w przepięknej miejscowości Krzewent, położonej wśród zielonych lasów na Kujawach. Ta posiadłość to istne ranczo. Dwa hektary nad jeziorem, z wielkim murowanym domem, stajnią dla koni i drewnianą wieżą. Miejsce wprost idealne na tak ważną uroczystość.

- Mam trzy suknie, w trzech różnych kolorach.... Bo nie wiem, w jakim będę nastroju - zdradza "Super Expressowi" przyszła panna młoda.

Przyznaje jednak, że na przygotowania do ślubu nie miała zbyt wiele czasu. Jan jeździł po kraju z promocją filmu, ona przygotowywała premierę w swoim teatrze.

- Wyruszam z Warszawy dopiero w piątek wieczorem... - uśmiecha się na samą myśl o wielkiej uroczystości, i dodaje: - Myślę, że dobrze, że dopiero teraz się pobieramy. Gdybyśmy zrobili to 30 lat temu, może nie bylibyśmy już razem. A tak oboje dojrzeliśmy do tego.

- Starość musi być najpiękniejszą puentą, bo potem już nic nie ma... - dodaje filozoficznie aktor.

Małgorzacie i Janowi z całego serca życzymy wszystkiego najlepszego!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki