Zofia Czerwińska: Polski TEATR to kłębowisko żmij!

2011-04-08 19:03

Teatr, wydawać by się mogło, ostoja najwyższej kultury, niemal jej wzorzec. Jednak, jak się bliżej przyjrzeć, życie w tej instytucji mija się z naszymi wyobrażeniami. Aktorzy, również ci wielcy, niechętnie mówią o tym pod nazwiskami, część jednak miała odwagę powiedzieć prawdę. A wszystko wybuchło na nowo przez wybitną reżyser Izabellę Cywińską (76 l.)...

Ofiara aktorów czy despotka?

Cywińska, była już dyrektor warszawskiego Teatru Ateneum, opowiadała ostatnio publicznie o rozpuszczonych gwiazdorach sceny i o tym, że przez nich ma już wszystkiego dość. - Już nigdy nie będę dyrektorem teatru! - mówi nam była minister kultury.

Aktorzy nie przychodzili na próby, odrzucali kolejne propozycje ról, nawet przynosili tuż przed premierą zaświadczenia lekarskie o niezdatności do odegrania danej roli...

- To było mniej więcej tak jak z dyrygentem, który macha batutą, a instrumenty i tak sobie grają. Miałam aktorów na etacie, którzy przez 3 lata nie stanęli na scenie, ale etat i pensję mieli. Ale jak pożegnać aktora, który w tym samym miejscu pracuje 50 lat? - mówi nam Cywińska.

Patrz też: Tomasz Karolak częstował wódką w teatrze!

Aktorzy teatru odpowiadają, że była despotyczna. Nie zwalniała ich do innych obowiązków, wymagała bezwzględnej obecności na próbach. Nawet jeśli ktoś grał tylko drzewo. A trzeba przypomnieć, że w obecnych czasach aktorzy pracują już w kilku miejscach jednocześnie...

Bili się wszyscy

Zofia Czerwińska do dziś wspomina pierwsze miesiące w bielskim teatrze. Choćby to, że traciła na rzecz żony scenografa główne role, ale to nie wszystko...

- Był taki zwyczaj, że po 100 przedstawieniach w mieście teatr ruszał w Polskę. Jedna ze starszych aktorek powiedziała mi, że mamy czekać na autobus przed teatrem o 9.30, ja i pięcioro świeżo zaangażowanych kolegów. Bo jakie kto sobie miejsce zajmie, takie będzie miał przez 3 miesiące.

- Wreszcie autobus podjechał. O 10! Pełny. Starzy aktorzy wsiedli w zajezdni. Trzy miesiące siedziałam na pasku między siedzeniami, oparcia nie było. Trzy miesiące na walizce ułożonej na moich kolanach panowie grali w karty - opowiada aktorka. - Oczywiście, że był alkohol! Kiedy wracaliśmy z ostatniego przedstawienia wszyscy się pobili. Dosłownie lali się. Mężczyźni, jak i gdzie popadnie, kobiety chwyciły się za kudły. Puściły nam nerwy po upiornym objeździe. A następnego dnia, w teatrze... jakby nic się nie stało - wspomina Czerwińska.

Zazdrość i miłość

- Było to w latach 50. w Teatrze Wybrzeże - mówi Czerwińska, niegdyś aktorka również i tego teatru. - Aktor rozwiódł się z żoną, ale znalazł sobie kochankę. Pech chciał, że cała trójka została obsadzona w "Świętoszku". Na początku na scenie jeszcze jakoś szło, ale za kurtyną? Piekło prawdziwe. Któregoś dnia pan nerwowo nie wytrzymał. Zszedł po schodkach ze sceny, a trwał spektakl, i w kostiumie poszedł do domu...

Nawet największe gwiazdy nie potrafią wznieść się ponad urazy. Hanka Bielicka (+ 91 l.) i Irena Kwiatkowska (+ 99 l.) nie lubiły się do tego stopnia, że choć dzieliły jedną garderobę, nigdy nie powiedziały do siebie po imieniu. Do końca życia były na pani.

Dziś moralności nie ma

- Kiedyś było tak: był układ uczeń - czeladnik - mistrz. Latałem mistrzom po papierosy, robiłem herbatę. Dziś tego już nie ma. Nie wiem, może to dobrze... Ale dziś strasznie brakuje autorytetów. Była kiedyś moralność aktorska, która dotyczyła wszystkich, aktorów, dyrektora, garderobianych. Pełna lojalność, dyskrecja jeśli chodzi o sprawy związane z teatrem. A dziś niestety ulegliśmy takiemu złudzeniu, że otwartość jest koniecznością - mówi Jacek Borkowski (52 l.).

- Jest jak w zwykłym zakładzie pracy - mówi Cywińska. - Są konflikty, spory, ale też ludzie oddani do końca pracy. A Czerwińska dodaje: - To kłębowisko żmij! Ale wieczorem jest świątynią - mówi nam z uśmiechem i dodaje: - My się niczym od Kowalskich nie różnimy, poza tym, że o nas piszą, o nas pytają.

Izabella Cywińska (76 l.), była dyr. Teatru Ateneum:

- Miałam aktorów na etacie, którzy przez 3 lata nie stanęli na scenie, ale etat i pensję mieli...

Jacek Borkowski (52 l.), aktor filmowy, absolwent PWST w Warszawie:

- Była kiedyś moralność aktorska, która dotyczyła wszystkich. Pełna lojalność, jeśli chodzi o sprawy związane z teatrem.

Dziś, niestety, to już przeszłość...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki