Ostatnio przystojny prezenter widziany był w warszawskim hotelu Sofitel Victoria na gali firmy kosmetycznej. Otoczony wianuszkiem pięknych pań robił wszystko, żeby gdy tylko wrócą do swoich miasteczek, miały po spotkaniu z nim jak najdłużej co wspominać. Wynajęty na wieczór jako konferansjer zdecydowanie wykroczył poza protokół.
Wszędzie było go pełno. Nie szczędził zwłaszcza czasu i energii na wspólne zdjęcia. Nie było im końca.
- Jeszcze ja! Jeszcze ze mną! - popiskiwały wystrojone kobiety i karnie czekały w niemałej kolejce do wspólnej fotografii z popularnym prezenterem.
Sam Tomasz Kammel, choć bardziej przypominał niedźwiedzia z Krupówek niż do niedawna cenionego prezentera, bawił się dobrze. Bez żenady dawał się obściskiwać.
W pewnym momencie poszedł na całego. Chwycił aparat i zaczął fotografować sam siebie. Po chwili przyszła jednak refleksja. Czuł chyba lekką niestosowność swego zachowania, bo podobno dopytywał, czy nie ma tu kogoś z "Super Expressu"...