Ktoś chciał uśmiercić Irenę Dziedzic? Latem miała tajemniczy wypadek

2019-01-16 13:24

Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Ireny Dziedzic (†93 l.). – Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe w Warszawie prowadzi od 6 listopada 2018 r. śledztwo dotyczące nieumyślnego spowodowania śmierci pani Sylwii Ireny Dziedzic, która zmarła w szpitalu w dniu 5 listopada 2018 r., przez ok. 10 dni – poinformował nas rzecznik prasowy prokuratury Marcin Saduś.

Ktoś chciał uśmiercić Irenę Dziedzic - poprawione

i

Autor: ZENON ZYBURTOWICZ/East News

To dopiero zaskoczenie. Z każdym dniem na światło dzienne wychodzą nowe fakty na temat śmierci Ireny Dziedzic (†93 l.). Jest coraz więcej pytań. Dlaczego nikt nie wiedział o jej śmierci? Dlaczego pogrzeb odbył się dwa miesiące później? Jak udało nam się dowiedzieć, być może chodzi o to, że w jej śmierć mogły być zamieszane osoby trzecie. Sprawę wyjaśnia prokuratura, która zleciła sekcję zwłok. Potwierdza to rzecznik w rozmowie z „Super Expressem”.

– W toku śledztwa zlecono sekcję zwłok Ireny Dziedzic, który wykazała cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej oraz zmiany chorobowe u pokrzywdzonej. Zlecono dalsze badania toksykologiczne – dodaje rzecznik.

Pani Irena zmarła w jednym ze szpitali na warszawskiej Pradze-Południe. Znalazła się tam po bliżej nieokreślonym wypadku, jaki miała w lecie 2018 r. Miała być wtedy pod okiem opiekunki. Prokuratura wykluczyła udział osób trzecich, ale bada jeszcze inne ślady – mogą to być np. zaniedbania przy udzieleniu pomocy lub brak odpowiedniej opieki.

– Latem u pani Ireny zaczęli pojawiać się dziwni ludzie. Ktoś mówił, że to daleka rodzina, podobno pojawiła się też jakaś przyjaciółka sprzed lat. Do tego wypadku czuła się świetnie, była energiczna, nie przymierała głodem, bo miała wypłacaną pensję od nowego właściciela mieszkania. Potem jednak zaczęła narzekać na zdrowie – opowiadają nam mieszkańcy ulicy, na której mieszkała legendy telewizji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki