Monika od czasu wypadku musi regularnie ćwiczyć - m.in. po to, by w jej nogach nie zanikały mięśnie. Z powodu pandemii przez kilka długich tygodni nie mogła być rehabilitowana. Jej stan się pogorszył i dziś Kuszyńska musi odpracowywać wszystkie zdrowotne straty. Wyjechała do ośrodka rehabilitacyjnego w Bielsku-Białej.
- Borykam się z bólem, niedogodnościami, ograniczeniami. Ale w jakimś stopniu przywykłam. Jakoś się jeszcze trzymam. Muszę bardzo dużo ćwiczyć. Dziś bardzo mi doskwiera to, że jesteśmy w kwarantannie i jesteśmy odcięci od rehabilitacji. To jest wielki problem. Są ludzie w gorszej formie niż ja i bez codziennej rehabilitacji czują się z dnia na dzień coraz gorzej – mówiła kilka tygodni temu Monika.
Monika nie ukrywa, że z biegiem lat jest w coraz gorszej formie...
- Stan zdrowia ulega powolnemu pogorszeniu. Mija czas, ja się też starzeję. Walczę z czasem. Ale nie jest to tak zły stan, by przeszkadzał mi funkcjonować. Przede wszystkim jestem w bardzo dobrej formie psychicznej. Dzięki temu radzę sobie z moją fizycznością – dodaje z uśmiechem Monika.