- Radio Maryja, założone przez ojca Tadeusza Rydzyka, obchodzi 34. rocznicę powstania, będąc ważnym głosem w polskich mediach.
- Początki Radia Maryja były naznaczone trudnościami, w tym problemami z częstotliwościami i presją polityczną.
- Ojciec Rydzyk wspomina, jak musiał walczyć o przetrwanie stacji, gdy ówczesna premier zagroziła odebraniem koncesji.
- Jakie strategie zastosował ojciec Rydzyk, aby radio przetrwało początkowe trudności i stało się fenomenem?
Ojciec Tadeusz Rydzyk jest najbardziej znanym księdzem w Polsce. Dużą popularność przyniosło mu zaangażowanie się w świat mediów. Duchowny w 1991 roku założył Radio Maryja, które teraz świętuje już 34. rocznicę powstania. W kolejnych latach działalności ojca Rydzyka powstała gazeta "Nasz Dziennik", później telewizja Trwam, a nawet wyższa szkoła medialna.
Niełatwe początki Radia Maryja
Ale choć dziś radio ma wielu słuchaczy i jest znane, to początki były bardzo trudne. Ojciec Rydzyk podzielił się pewną historią w wywiadzie, którego udzielił kilka lat temu. Jak opowiadał na początku radio miało pewne trudności:
Potem po wielu bojach, zgodach księży biskupów, dali nam 37 częstotliwości, ale wysokich. Ludzie nie mieli aparatów przystosowanych do ich odbioru, bo w całym bloku wschodnim były tylko niskie częstotliwości. Co robić? Pan Bóg stworzył świat na swoją chwałę i częstotliwości też. Wykorzystamy to. Zorganizowaliśmy cztery ekipy młodych ludzi. Powiedziałem: Jedźcie i zakładajcie choćby po jednym dipolu [radiowej antenie odbiorczej – red.] nawet na gałęziach drzew, bo ludzie muszą usłyszeć, że jest Radio Maryja. I tak zrobili - opowiadał w "Naszym Dzienniku".
Zaczęło się działanie pełną parą, ale nagle pojawiły się schody Ojciec Tadeusz Rydzyk wspominał, że jeden z biskupów odpowiedzialny wówczas za radio wezwał go i zapytał: – Czy Ojciec jest za porządkiem w eterze? Na tak postawione pytanie redemptorysta odpowiedział krótko: - Jestem za porządkiem wszędzie, Ekscelencjo. Na co biskup odparł:
To proszę zdjąć te niskie częstotliwości, bo tak nie wolno. Pani premier powiedziała, że odbierze radio. Zrobi ojciec to w miesiąc? - zapytał.
Ojciec Rydzyk nie miał wyjścia, musiał szybko podejmować decyzje i działać.
Miesiąc to mało, ludzie jeszcze nie wiedzą o Radiu. Potrzebujemy więcej czasu, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się, a potem przestroją swoje odbiorniki.(...) Myślałem o jednym: ludzie muszą się dowiedzieć, bo inaczej to Radio upadnie na samym początku. Nawet nie utrzyma się, bo utrzymują je tylko ludzie - opowiada o tamtych dramatycznych chwilach Rydzyk.
Przypomnijmy, że w tamtym czasie premierem była Hanna Suchocka. Jak wiadomo wszystko skończyło się dobrze, a radio działa do dziś.