Ta Piwnica była wysepką na morzu łajdactwa, a Ewa Demarczyka została jej gwiazdą

2024-05-26 5:30

Nikt nie zakładał, że ta brudna piwnica stanie się centrum życia kulturalnego. Zamiast artystów był węgiel i kartofle, zamiast gości – pająki i szczury. A świeczki służyły za reflektory. Lecz Piotr Skrzynecki wymyślił sobie kabaret. Dzięki jego charyzmie przez Piwnicę pod Baranami od 26 maja 1956 roku przewinęli się najciekawsi artyści PRL-u.

Barany na sprzedaż

Kiedy po raz pierwszy godło w postaci dwóch baranów pojawiło się na tej kamienicy przy krakowskim rynku? Trudno powiedzieć. Z pewnością było tam już w 1587 roku. Podobno dawniej znajdowała się w tym miejscu gospoda, na której podwórze spędzano barany na sprzedaż. Oryginalne godło zaginęło w zawierusze historii, lecz w XIX wieku przywróciła je rodzina je Potockich.

Budynek pochodzi prawdopodobnie z XIV wieku, podobnie jak jego gotyckie piwnice. I przez stulecia przechodził z rąk do rąk, aż w 1822 trafił w ręce rodziny Potockich. Pałac szybko stał się wtedy jednym z najlepiej rozpoznawalnych salonów Krakowa. Trzeba było tam bywać, aby wiedzieć, co dzieje się na mieście. Jego renoma trwała do zajęcia przez Niemców stolicy małopolski, gdy budynek został siedzibą władz dystryktu. W 1945 roku wprowadziły się do niego władze radzieckie, a dwa lata później przeznaczono go na Wojewódzki Dom Kultury Robotniczej.

Wówczas właśnie zaczął się dla pałacu okres, z którego znamy go również dzisiaj – odbywały się w nim występy profesjonalnych i amatorskich zespołów, działało kino, liczne kluby oraz stowarzyszenia. W 1956 roku, z inicjatywy Piotra Skrzyneckiego oraz kilkorga krakowskich studentów, powstał tam kabaret.

Nie stawiamy sobie żadnych apriorycznych programów. Uwolnić się od schematów starych, nie przyjmować nowych, to chyba nasze największe marzenie. Przede wszystkim jednak zrozumieć i poznać siebie

– mówił przy okazji otwarcia Piwnicy ten wybitny działacz kultury niezależnej.

Czarny anioł

Z Piwnicą pod Baranami na przestrzeni lat związanych było wielu wspaniałych artystów. Jedyni zaczynali w niej swoją karierę, inni trafili do Piwnicy na samym początku. Ogromna część z nich nadal należy do czołówki twórców polskiej kultury, jak choćby: Stanisław Radwan, Krystyna Zachwatowicz, Grzegorz Turnau, Alosza Awdiejew czy Marek Grechuta. I choć każde z tych nazwisk wywarło ogromny wpływ, najjaśniejszą gwiazdą była niewątpliwie Ewa Demarczyk.

Do Piwnicy pod Baranami trafiła kilka lat po otwarciu. Tam zaczęła się jej droga na szczyt. A w ciągu pięćdziesięciu lat kariery występowała na najbardziej prestiżowych scenach świata – w paryskiej Olympii czy nowojorskim Carnegie Hall.

Wkrótce podjęła współpracę z kompozytorem Zygmuntem Koniecznym:

Kiedy zobaczyłem Ewę Demarczyk, wiedziałem że to jest to. Pierwszym występem zrobiła wielką furorę, ale potem się wahała czy przyjść do Piwnicy, bo twierdziła, że każemy jej mocno krzyczeć, a ona nie bardzo miała na to ochotę. Wreszcie przekonaliśmy ją z Piotrem Skrzyneckim

Jej kariera szybko nabrała tempa.

W 1972 roku, po dziesięciu latach współpracy, opuściła Piwnicę pod Baranami, żeby dekadę później otworzyć swój własny teatr. Choć kochała występować, każde wyjście na scenę kosztowało ją wiele:

Krystyna Zachwatowicz mówiła, że jak się wzięło ją za rękę, kiedy schodziła ze sceny w Piwnicy Pod Baranami, to dłoń była zimna. Zdarzało się, że mdlała po występach

– opowiadała Ewelina Karpacz-Oboładze, współautorka książki „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”.

Azyl od rzeczywistości

Największą siłą Piwnicy pod Baranami było stworzenie niezależnego obiegu kulturalnego. Dzięki temu także tworzący ją artyści i artystki mogli pozwolić sobie na więcej. W przedstawieniach kabaretu wykorzystywano różne teksty – od Biblii, po komunikaty prasowe. Stroje były zdezelowane oraz niekompletne, a zawodowcy występowali obok amatorów. Zmieniali się, przychodzili jedyni, odchodzili drudzy. Tylko Piotr Skrzynecki niezmiennie stał na straży etosu tego miejsca.

Był outsiderem, niezwykle ironicznym oraz dowcipnym, dzięki czemu z łatwością nawiązywał relacje zarówno z uznanymi artystami, jak także dorożkarzami z krakowskiego Rynku.

Zawsze mówił, że nigdy nie chciał mieć żadnych poglądów, nie chciał mieć niczego na własność, nie chciał być związany z niczym w sposób formalny. Piwnica miała być jego azylem od rzeczywistości

– wspominał go kompozytor Zbigniew Raj. I próżno dzisiaj szukać takich ludzi.

Sonda
Słuchałeś/aś piosenek Ewy Demarczyk?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki