W ubiegłym tygodniu opisaliśmy dramat 27-letniej Sylwii Król, która trafiła na izbę przyjęć przy ul. Batorego w Otwocku z silnym bólem głowy i karku. Lekarz stwierdził, że jest pod wpływem środków odurzających, wykonał podstawowe badania i podał kroplówki z paracetamolem. Badania nic nie wykazały. A nad ranem kobieta dostała rozległego wylewu i jest w śpiączce.
W szpitalu powołano specjalną komisję do analizy tego przypadku. Oceniła ona, że pełniący w tym czasie dyżur Eugeniusz S. nie zachował szczególnej staranności przy wykonywaniu obowiązków.
- Potraktowaliśmy to jako jego błąd i rozstaliśmy się z lekarzem, który pełnił wtedy dyżur – wyjaśnia Tomasz Koper, dyrektor ds. medycznych szpitala w Otwocku. - Już nie pracuję na izbie przyjęć w Otwocku ale w szpitalu tak – potwierdza również w rozmowie z „SE” Eugeniusz S. Lekarz nie ma sobie nic do zarzucenia, uważa, że wykonał wszystko, co do niego należało.
Ale nie chce komentować sprawy. - Wypowiem się publicznie jeżeli zostanie mi okazana zgoda męża pacjentki na wypowiadanie się na temat zdrowia pani Sylwii – stwierdza Eugeniusz S., osoba znana w świecie mediów mniej z działalności lekarskiej a bardziej m.in. z akcji bronienia krzyża przy Pałacu Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej.