Tak się zmieniał Antoni Macierewicz

i

Autor: Marek Kudelski

Katastrofa smoleńska. Macierewicz znów rusza ze swoim obwoźnym cyrkiem - pisze Tomasz Walczak

2021-04-10 6:54

Kolejna rocznica katastrofy smoleńskiej to sygnał, że z politycznego niebytu wraca Antoni Macierewicz, by znów zamęczać nas swoimi fantazjami na temat tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. Przez lata jego wygłupy irytowały tylko ludzi dalekich od pisowskich teorii spisku. Teraz dosyć mają go już nawet rodziny ofiar bliskie PiS.

Macierewicz, samozwańczy kapłan kultu zamachu smoleńskiego, przez ostatnie jedenaście lat szokował kolejnymi kosmicznymi spiskami, które miały stać za katastrofą smoleńską. Czegóż to z jego ust już nie słyszeliśmy? Przez te wszystkie lata snuł opowieści o dobijaniu ofiar, które rzekomo przeżyły wypadek, sztucznej mgle rozpylonej przez Rosjan, by prezydencki tupolew się rozbił, pancernych brzozach, dwóch wstrząsach, eksplozjach, bombach termobarycznych. Teraz, kiedy zapowiedział ostateczny raport swojej komisji smoleńskiej, okazuje się, że wybuchy owszem były i odpowiadają za nie materiały używana – a jakże! – przez lewackich terrorystów. Co jeszcze wymyśli do chwili, gdy zapowiadany od lat ostateczny raport się ukaże, trudno orzec. Możemy być jednak pewni, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. I jest to dość smutne i przerażające.

Nikt bowiem nie zrobił z tej tragedii takiego kabaretu jak Macierewicz. Jeśli ktoś odpowiada za to, że dramat rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej stał się memem, to jest to właśnie pan Antoni. Sam zresztą nieźle wpisuje się w schemat utraty powagi towarzyszącej Smoleńskowi. Niegdyś niezaprzeczalny bohater opozycji demokratycznej w PRL, który w wolnej Polsce stał się politycznym szaleńcem. Do dziś trudno orzec, czy w tym szaleństwie pogrążył się z wyrachowania, czy mimo woli, ale nie zmienia to faktu, że im bardziej robił ze Smoleńska cyrk swoimi kolejnymi teoriami spiskowymi i dowody na nie znajdował w wybuchających parówkach, tym bardziej sam coraz bardziej stawał się politycznym klownem.

Najgorzej, że nie potrafi wyjść z tej roli i po cichu odejść w zapomnienie. Co jakiś czas postanawia o sobie i swoim obwoźnym smoleńskim cyrku przypomnieć. W tym wszystkim szkoda tylko opłakujących do dziś swoich bliskich rodzin ofiar, których pamięć postanawia nieustannie szarpać swoją szaleńczą krucjatą.

Można tylko zapytać za Cyceronem: Jak długo, Antoni Macierewiczu, będziesz nadużywał naszej cierpliwości? Jak długo będziesz w swoim szaleństwie naigrywał się z nas? Do jakich granic będziesz się chełpił swoim zuchwalstwem nie znającym cugli?

>>>CZYTAJ TAKŻE:

>Katastrofa smoleńska. 11. rocznica w cieniu koronawirusa. Znamy program obchodów

Sonda
Co Twoim zdaniem wydarzyło 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki