16 000 za zduszenie strajku, 3000 za ratowanie życia

i

Autor: SEBASTIAN WIELECHOWSKI/ SUPER EXPRESS 16 000 za zduszenie strajku, 3000 za ratowanie życia

Byliśmy w białym miasteczku. Wstrząsające słowa ojca piątki dzieci. Jest na skraju!

2021-09-14 18:09

To musiało zaboleć, jak operacja na otwartym sercu! Okazuje się, że Piotr Bromber, nowo powołany wiceminister zdrowia odpowiedzialny za negocjacje ze strajkującymi, zarabia miesięcznie... 16 tys. zł! A rozgoryczeni i protestujący pod kancelarią premiera medycy? Za ratowanie życia i zdrowia często dostają około 4 tys. zł! – Nasze życie poświęcamy dla innych, a pensje, które dostajemy, nie wystarczają na godne życie! – mówią nam jednym chórem medycy, którzy w "Super Expressie" odważyli się opowiedzieć o swoich zarobkach i bolączkach.

Piotr Bromer. Nowy wiceminister zdrowia zarabia 16 tys. Co na to strajkujący medycy?

To skandal – mówią jednym głosem medycy strajkujący pod kancelarią Mateusza Morawieckiego, pytani o gigantyczną pensję nowego wiceministra ds. dialogu społecznego. Związkowcy domagają się natychmiastowego spotkania z premierem i ministrem zdrowia w ich miasteczku. – Nie będziemy ich bić. Chcemy im tylko powiedzieć, jak wygląda prawdziwe życie kryjące się pod ich kłamliwymi tabelkami – mówi nam Tomasz Flakowski, ratownik medyczny z 25-letnim stażem i ojciec pięciorga dzieci zarabiający niewiele ponad 4 tys. zł.

>>>Nowy wiceminister zdrowia. Kim jest Piotr Bromber? Jego wykształcenie? Nie zgadniesz!

Z wiceministrem Bromberem strajkujący spotkać się nie chcą. Ich zdaniem były kierownik Lubuskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia to „ekonomista niemający pojęcia o medycynie i działaniu służby zdrowia”. Świeżo upieczony sekretarz stanu ukończył studia na wydziale nauk społecznych, ma doktorat z zakresu nauk ekonomicznych oraz studia podyplomowe (zarządzanie finansami). – On o ekonomię potrafi zadbać. Najlepiej o swój portfel – mówi nam jeden z rozgoryczonych strajkujących.

>>>Poważne kłopoty Niedzielskiego. Minister zdrowia straci stanowisko?

Tymczasem, jak wiemy nieoficjalnie, premier nie spotka się ze strajkującymi, dopóki ci nie „urealnią” swoich roszczeń. Ogólnopolski Komitet Protestacyjno-Strajkowy Pracowników Ochrony Zdrowia przedstawił osiem postulatów, obejmujących m.in.: natychmiastową zmianę ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia; realny wzrost wyceny świadczeń; zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego oraz wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej. Strajkujący nie zdemontują miasteczka do chwili spełnienia roszczeń. 

Jan Danaj, Lublin, pielęgniarz na anestezjologii i OIOM od 16 lat: 4 tys. zł

– Z jednego etatu mam ok. 4 tys. zł. Za te pieniądze nie da się godnie utrzymać rodziny. Dlatego dorabiam. Miesięcznie potrafię przepracować 500 godz. Moje dziecko dorasta bez ojca, który szybko się zestarzeje. Nie mam „40”, a mam problemy z kręgosłupem i szramy na psychice. Dużo śmierci robi swoje. Moja żona często płacze. Nie chce, bym umarł na zawał. Ale jak nie ma osób do pracy, to nie zostawię Polaków bez opieki...

Tomasz Flakowski, pogotowie ratunkowe w Nysie: 4 tys. zł

– Zarabiam ok. 4 tys. Raz więcej, raz mniej – zależy od grafiku. Mam pięcioro dzieci. Moja żona jest pielęgniarką w Czechach, bo tam więcej zarabia, większy szacunek ma. Czasem nie widzimy się po 48 godz., bo się mijamy. Po COVID-19 jestem na skraju. Śmierć, stres i poczucie niedocenienia. Nikt nam nawet nie oferuje psychologa. Chciałbym, żeby minister i premier do nas wyszli. Nie będziemy ich bić. Chcemy im powiedzieć, jak wygląda prawdziwe życie – z dala od tabelek.

Agnieszka Wasilkiewicz, Warszawa pielęgniarka z 33-letnim stażem: 3,7 tys. zł 

– Podstawy mam 4100, ale po aneksach jest 3700. Żeby spłacić kredyty i żyć godnie, pracowałam tak, że miałam jeden dzień wolnego w miesiącu. Psycholog powiedział, że jak nie zrezygnuje z dodatkowej pracy, to oszaleję. Teraz też mam nerwy. Boję się, że nie dam rady spłacić kredytu. W 2008 r. miałam do spłaty 115 tys. Teraz zostało mi 100 tys. Wcisnęli mi hipoteczny we frankach, po powiedzieli, że pielęgniarka za mało zarabia na złotówkowy.

Agnieszka Stopczyk, pielęgniarka oddziałowa, w zawodzie od 37 lat: 4,5 tys. zł

– Miałam nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy będziemy mogły pracować z godnością. Ale to jest tragedia. Zarabiam jako kierowniczka 4500 zł brutto. Pod sobą mam 10 pielęgniarek, one zarabiają 3700–3780. Moja przyjaciółka zrezygnowała z zawodu. Zwiedziła cały świat, wiedzie spokojne, szczęśliwe życie. Jak się z nią spotykam, to czasem się wstydzę i zbiera mi się na płacz.