Wrocław. Nie ma więzienia za seks z 14-latką! Nie było gwałtu, bo nie było krzyku

i

Autor: Flachovatereza/cc0/Pixabay.com Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nie zdecydował się na zasądzenie kary więzienia dla mężczyzny, który uprawiał seks z 14-latką

Definicja gwałtu i panika moralna. Galopujący Major komentuje

2020-11-27 15:32

W 2012 roku w USA zmieniła się definicja przestępstwa gwałtu. Gwałt został zdefiniowany jako „Penetracja, bez względu na to jak nieznaczna, pochwy lub odbytu przez jakąkolwiek część ciała lub przedmiot lub ustna penetracja organem seksualnym innej osoby bez ZGODY ofiary”. W 2013 roku z kolei zmieniła się definicja gwałtu w Anglii, wedle której dana „osoba A popełnia przestępstwo gwałtu, jeśli umyślnie penetruje pochwę, odbyt lub usta innej osoby B swoim penisem, osoba B nie wyraziła ZGODY na penetrację, a osoba A nie ma podstaw, by uważać, że osoba B wyraziła zgodę”.

 To tylko pierwsze z brzegu dwa przypadki, gdy gwałt zdefiniowano za pomocą użycia pojęcia „braku zgody”. Takich nowelizacji w Europie jest coraz więcej, żeby chociaż wspomnieć Niemcy czy Danię. Czy słyszeliście Państwo może o hordach kobiet na Zachodzie biegających po sądach, których celem jest fałszywe oskarżanie mężczyzn o gwałt? Czy słyszeliście może o tym, jak to dziesiątki tysięcy mężczyzn w USA, którzy nie potrafią „udowodnić swojej niewinności” ląduje w więzieniu? Nie słyszeliście Państwo? A przecież powinniście słyszeć. Przynajmniej wedle polskich prawicowych publicystów i polityków, którzy przekonują, że, jeśli do definicji gwałtu doda się element braku zgody na seks, to oni, będą musieli udowadniać, że są niewinni. A właśnie pomysł dodania braku zgody do definicji gwałtu zgłosiła Lewica.

Tak, polscy prawicowi publicyści i politycy uważają, że polskie kobiety masowo będą chciały przejść upokarzający proces karny, żeby tylko się zemścić. Że będą chciały przy świadkach opowiadać o aktach seksualnych, być przesłuchiwanym, badanym przez psychologa. Że kobiety się aż rwą do tego, by tę traumę na siebie ściągać. Ba, wierzą także, że te same kobiety będą ryzykowały zarzuty karne, albowiem fałszywe zawiadomienie o przestępstwie jest zagrożone karą do 2 lat pozbawienia wolności.

Rzecz jasna, wbrew tej, jakże typowej panice moralnej, po dodaniu braku zgody do definicji gwałtu, prawa oskarżonych się nie pogorszą. Dlaczego? Ano dlatego, że wciąż będzie obowiązywało domniemanie niewinności. Wciąż to prokurator będzie musiał udowodnić, że oskarżony jest winny gwałtu. Dalej też będzie obowiązywała zasada in dubio pro reo, a więc, że „niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego”.

Po co więc dodanie braku zgody do definicji gwałtu? Otóż, obecnie ta definicja brzmi: „Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.” Oznacza to nie tylko obowiązek udowodnienia przez prokuraturę przemocy, groźby bezprawnej i podstępu, ale przede wszystkim znacznie utrudnia a nawet uniemożliwia kwalifikowania jako gwałtu sytuacji, gdy wykorzystano kobietę w stanie silnego upojenia alkoholowego lub narkotycznego, w które ona sama się wprowadziła pijąc np. alkohol. Jak wskazują legislatorzy państw, które wprowadziły brak zgody od definicji gwałtu, trudno będzie teraz wskazywać, że była świadoma zgoda na stosunek seksualny, skoro pokrzywdzona była, za przeproszeniem, upita niemal do nieprzytomności. Więc wykorzystywanie seksualne nietrzeźwej kobiety, z czego swego czasu publicznie drwił Rafał Ziemkiewicz, stanie się po prostu zgwałceniem.

ZOBACZ TEŻ: Żona Krzysztofa Brejzy szczerze o seksie. Ma w tej sprawie jednoznaczną opinię

Super Raport 27.11 (Goście: Jacek Karnowski - prezydent Sopotu oraz Paweł Kukiz - Kukiz'15)