HENRYK KOWALCZYK wywiad

i

Autor: Piotr Grzybowski HENRYK KOWALCZYK WYWIAD Z ZASTĘPCĄ REDAKTORA NACZELNEGO HUBERTEM BISKUPSKIM

Dzieci uczestnikami polowań? Czy ministerstwo obchodzi prawo? Henryk Kowalczyk wyjaśnia

2019-10-29 6:05

Moim zdaniem, powinniśmy poczekać, aż cała sprawa się wyjaśni. Nie można kogoś odwoływać na podstawie doniesień prasowych. Trzeba zweryfikować, jak było naprawdę. Odpowiedzialność polityczna będzie trudna do egzekwowania, bo prezes NIK nie podlega władzy politycznej. To jego osobista decyzja, co zrobi - powiedział dziennikarzowi SE Henryk Kowalczyk, minister środowiska.

-„Super Express”: - Sprawa Mariana Banasia jak na złość nie chce przycichnąć. Niejasne powiązania z mafią, które są zarzucane szefowi NIK, brak precyzji w zeznaniach majątkowych oraz kamienica, w której można wynająć pokoje na godziny to tylko kilka z zarzutów. Do tego dochodzi zwłoka w odniesieniu się do uwag CBA, co zdaniem ekspertów może spowodować, że sprawa Banasia trafi do prokuratury. Nie za dużo przewinień jak nasz szefa tak ważnej instytucji?

- Henryk Kowalczyk: - Nie znam konkretnych zarzutów, które są kierowane pod adresem pana Banasia. Jeżeli chodzi o jego zasługi, to trzeba mu oddać to, że uszczelnił system podatkowy. Jako szef Krajowej Administracji Skarbowej był zdeterminowany we wdrożeniu systemu.

- Chce mu pan wystawić laurkę?

- Pan Banaś jest osobą kompetentną. Jednak musimy odróżniać kwestie pracy od tematu niejasności w oświadczeniach majątkowych. Nawet jeśli pan Banaś pomylił się, składając oświadczenie majątkowe, to jest szansa, aby dokonać korekty i złożyć skorygowane oświadczenie w odpowiedniej jednostce. W moim przekonaniu oświadczenia majątkowe powinny być przejrzyste w swojej treści i nie budzić żadnych podejrzeń.

- Czy pan Banaś powinien kontynuować swój urząd w obliczu tych wszystkich niejasności?

- Moim zdaniem, powinniśmy poczekać, aż cała sprawa się wyjaśni. Nie można kogoś odwoływać na podstawie doniesień prasowych. Trzeba zweryfikować, jak było naprawdę. Odpowiedzialność polityczna będzie trudna do egzekwowania, bo prezes NIK nie podlega władzy politycznej. To jego osobista decyzja, co zrobi.

- A co pana zdaniem powinien, jeśli zarzuty kierowane w jego stronę się potwierdzą?

- Jeżeli zarzuty się potwierdzą, to moim zdaniem jako człowiek honoru powinien wyciągnąć odpowiedni wnioski.

- Prezes Kaczyński ma żal o złe ustawienie list wyborczy czy wrzucenia do kampanii tematu pensji minimalnej. Czy będzie z tego powodu afera wewnątrz PiS? Jak PiS ma zamiar rozliczyć powyższy temat? A właściwie jak zrobi to pan prezes?

- W ostatnim czasie, jeśli chodzi o politykę, to płaca minimalna jest jednym z najbardziej gorących tematów gospodarczych. Pojawia się wiele głosów w tej kwestii. Jednak dla PiS najważniejsi są ludzie, obywatele. Zanim zostaną podjęte jakiekolwiek decyzje w tym temacie, wysłuchamy racji, potrzeb i problemów mieszkańców Polski.

- Niebawem dojdzie do rekonstrukcji rządu. Zostanie pan na czele resortu środowiska?

- Wszystko zależy od premiera.

- Chciałby pan zostać?

- Nie jest to łatwy resort…

- Zawszę słyszę tę odpowiedź przy okazji pytania o to, czy dany minister chciałby kontynuować swoją pracę.

- Jestem posłem. Praca w parlamencie także jest ciekawa. Zasada jest taka: jeżeli gramy w drużynie, to wykonujemy decyzje drużyny. Tym bardziej, że wybory wygrała Zjednoczona Prawica, w której składzie jest nie tylko PiS, więc musimy konsultować się wspólnie.

- Zatem czekamy na decyzję drużyny.

- Dokładnie.

- Przejdźmy do pana zakresu odpowiedzialności jako ministra środowiska. Inspektorzy Ochrony Środowiska udaremnili próbę importu do Polski ponad 2300 ton odpadów, które nielegalnie przypłynęły do naszego kraju z Norwegii. Swego czasu bardzo dużo mówiło się o mafii śmieciowej. Zakładam zatem, że podobnych przypadków jest więcej…

- To prawda. Rzeczywiście, udaremniono nielegalny transport do Polski ponad 2000 ton odpadów z Norwegii.

- Co konkretnie wchodziło w skład rzeczonych odpadów, aby można było określić je jako nielegalne?

- Odpady, o których rozmawiamy w transporcie zadeklarowano jako korek i drewno. W rzeczywistości były to zrębki drewna zanieczyszczone lakierami, farbami, olejem i resztkami gąbki, o których nie było mowy w przewozie.

- Rozumiem, że odpady zostały odesłane tam skąd do Polski przywędrowały?

- Owszem, statek z transportem został odesłany do Norwegii. Wracając jednak do pierwotnego pytania, to nie pierwszy raz, gdy nielegalne odpady są importowane do Polski. Jednak cieszy mnie odpowiednia reakcja służb, które stanęły na wysokości zadania, udaremniając nielegalną aktywność związaną z odpadami. Ustawa dotycząca odpadów także przyczyniła się do efektywności w weryfikacji nielegalnych procederów. Na mocy nowych przepisów inspektorzy pracują 24 godziny na dobę ściśle współpracując z Krajową Administracją Skarbową. Przypomnę również, że w Polsce w 2019 r. dokonano zwrotu za granicę łącznie ponad 560 ton odpadów pochodzących z 26 nielegalnych transportów. Ponadto od stycznia do końca marca 2019 r. z dziewięciu lokalizacji w sześciu województwach wywiezionych zostało ponad 3,7 tys. ton odpadów, które były uprzednio przywiezione nielegalnie z Anglii na teren naszego kraju w latach 2017-2018. Dlatego możemy mówić o sukcesie w tej materii, a mafia śmieciowa nie może już czuć się w Polsce jak w legendarnym Eldorado.

- Spójrzmy na problem nielegalnego przewozu śmieci szerzej. Jeżeli zestawimy sytuację Polski i spróbujemy przyrównać ją do innych państw należących do UE, czy problem mafii śmieciowej jest u nas większy, czy mniejszy niż np. u naszych zachodnich sąsiadów?

- Myślę, że w Polsce problem nielegalnego przewozu i składowania odpadów jest zdecydowanie mniejszy niż u naszych sąsiadów.

- Kolejnym problemem spędzającym sen z polskich powiek jest smog. Ostatnio coraz głośniej o przypadkach, gdy osobistości świata kultury zaskarżały Polskę o zatruwanie powietrza, w związku ze zbyt dużym stężeniem smogu. Jak w tym momencie wygląda walka o czystsze powietrze?

- Musimy zdać sobie sprawę, że walka ze smogiem to proces długoterminowy. Nie da się zmienić pewnych rzeczy w jeden sezon. Program Czyste Powietrze to program długookresowy, który przyniesie efekty po wielu latach.

- Czyli?

- Po 11-12 latach program Czyste Powietrze przyniesie już znakomite efekty. Na razie jesteśmy na samym początku naszej drogi. Jestem przekonany, że za kilka lat będziemy oddychać lepszej jakości powietrzem. Po pewnym czasie smog spowodowany niską emisją zostanie zlikwidowany. Na program „Czyste Powietrze” przeznaczamy 103 mld zł. Obecnie przyjęliśmy 90 tys. wniosków na łączną kwotę ponad 2 mld zł. Program cały czas nabiera tempa. Monitorujemy ilość wniosków, która w tygodniu oscyluje wokół 2-3 tys. Myślę, że za jakiś czas wnioski będą spływały jeszcze sprawniej, bo w realizację programu włączyły się również samorządy.

- Mówiąc o smogu musimy przywołać temat samochodów, które wydalanymi spalinami przyczyniają się do wyższego stężenia smogu.

- To prawda. Duże aglomeracje są bardziej narażone na smog niż małe miasteczka.

- Część ekspertów wskazuje, że auta elektryczne rozwiążą problem smogu. Inni twierdzą, że pojazdy elektryczne są bardziej szkodliwe od zwykłego diesla. Kto ma racje?

- Samochody elektryczne są dobrym rozwiązaniem dla centrum dużych miasta. Auta elektryczne nie wydalają spalin do atmosfery. To ich duży atut. W walce ze smogiem są bardzo dobre. W związku z tym, że łatwo dotrzeć do samorządów, które zamieniają autobusy z dieslem na pojazdy elektryczne, zaczęliśmy od elektrycznych autobusów miejskich przekazując na ten cel milionowe środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednak musimy zdawać sobie sprawę, że maszyny elektryczne nie są zupełnie bezproblemowe.

- Co ma pan na myśli?

- Aby auto elektryczne mogło poruszać się po drogach, musimy mieć stacje do ładowania tych pojazdów. Auta elektryczne są skuteczne na mniejsze odległości. Dla komunikacji miejskiej jest to dobra droga rozwoju. Jeżeli ograniczymy wjazd do centrum miast, przy jednoczesnym wsparciu w przemieszczaniu się za pośrednictwem elektrycznych autobusów, to myślę, że za jakiś czas zbierzemy korzystne żniwa pracy na rzecz środowiska.

- Część dziennikarzy grzmi, że myśliwi znowu będą zabierać dzieci na polowania. Według relacji jednego z portali MŚ obeszło ustawowy zakaz. O co chodzi?

- Mówienie, że obchodzimy prawo jest bzdurą. Ustawa mówi o zakazie udziału dzieci w polowaniu i nie znosimy tego zakazu. Bardzo dokładnie określamy za to, co jest początkiem polowania, a co jest jego końcem. Doszukiwanie się obchodzenia prawa w omawianym zakresie jest bez sensu. Żaden myśliwy nie przywiezie ze sobą dziecka na odprawę. Zwłaszcza, że gdy zacznie się polowanie, to co myśliwy miałby zrobić ze swoją pociechą?

- Niektórzy mówią, że właśnie wziąć ją ze sobą…

- Obowiązuje zakaz udziału uczestnictwa dzieci w polowaniach, więc jest to absolutnie niemożliwe. Moim zdaniem ktoś na siłę szuka dziury w całym, ale zapewniam, że jej nie znajdzie. To kolejne uderzenie w myśliwych, które nie ma żadnych podstaw i umocowania w rzeczywistości.

Rozmawiała Sandra Skibniewska


PODPIS
Henryk Kowalczyk. Minister środowiska