Jacek Protasiewicz: Kaczyńskiemu i Napieralskiemu zabrakło odwagi

2011-09-20 23:03

Premier dwukrotnie czekał na Jarosława Kaczyńskiego w studiu telewizyjnym. Prezes PiS dwukrotnie się nie stawił. Nie da się debatować z pustym krzesłem

"Super Express": - Przenieśmy się w czasie. Jest 10 października, czyli dzień po wyborach. Oficjalne wyniki: wygrywa PiS. I co?

Jacek Protasiewicz: - Konsekwencją ewentualnego zwycięstwa PiS będzie rząd Jarosława Kaczyńskiego. To fatalny scenariusz dla Polski.

- Patrząc na ostatnie sondaże, na pewno realny.

- To rząd z Antonim Macierewiczem, Anną Fotygą... I to oni przystąpią do negocjacji z UE nowego budżetu. A to superważna sprawa, bo od tego zależy, ile pieniędzy będzie dla Polski aż do 2021 r. Rząd PiS nie sprosta temu zadaniu w sposób zadowalający. Oni przywrócą politykę fochów, a to będzie nieskuteczne, zwłaszcza w trudnej sytuacji gospodarczej Europy.

- W przypadku zwycięstwa PiS będziecie walczyć o koalicję: wszyscy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu?

- Nie. Polsce potrzebny jest rząd walczący o coś, np. o więcej funduszy unijnych, a nie przeciwko komuś.

- Mówi pan jak Donald Tusk. Premier stwierdził, że PO będzie rządziła tylko wtedy, gdy wygra wybory.

- Konsekwencją tego, że zwycięży PiS, będą rządy PiS. Zresztą oni są w stanie dogadać się z każdym, aby przejąć władzę. To będzie złe dla Polski - jak koalicja z LPR i Samoobroną - ale taka jest demokracja.

- Tracicie przewagę sondażową nad PiS, bo ludzie widzą, że przez te 4 lata rządowi Tuska niewiele udało się zrobić.

- Sprawy o fundamentalnym znaczeniu zostały przeprowadzone: reforma emerytur pomostowych, trudna reforma OFE, dzięki której przyrost długu publicznego został zahamowany i w ciągu 2-3 lat osiągniemy stabilność finansową na poziomie najbardziej rozwiniętych krajów Europy. Bardzo dużo się buduje... To, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co zaplanowaliśmy, to głównie z powodu, który jest poza Polską: kryzys gospodarczy jest faktem.

- Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Ludzie nie mają pieniędzy, ceny idą w górę... Nawet młodzi przestają wam ufać.

- Sondaż dotyczący młodych ludzi przeprowadzono na ok. 100 osobach w sobotni wieczór, więc nie wyciągałbym z tego zbyt dalekich wniosków. Wiemy, że młodzi oczekują szybszych zmian. Są niecierpliwi, mają do tego prawo. Mamy dla nich konkretny program, który da im szanse na stabilną pracę, a to jest z ich perspektywy najważniejsze.

- Waszego programu, który ogłosiliście dopiero 10 września, nie znają nawet posłowie PO. Jak chcecie z nim dotrzeć do wyborców? A może w końcówce kampanii skupicie się tylko na straszeniu PiS-em?

- Program powstawał przez kilka miesięcy i było dużo czasu, żeby włączyć się w jego tworzenie. Najważniejszą częścią kampanii jest przedłożenie Polakom konkretnej oferty i poważne argumentowanie, dlaczego rządy PO będą lepsze dla Polski niż rządy PiS. Kluczowe zaś jest to, że partia, która wygra 9 października, zasiądzie do negocjacji o pieniądze z UE. Jeśli ktoś uważa, że PiS będzie skuteczniejszy, niech głosuje na PiS. Ale potem niech nie ma pretensji, że za 10 lat Polska będzie krajem w Europie zacofanym.

- Czyli macie już haki na PiS?

- Nie. To ich metody. Nie nasze. My walczymy o głosy wyborców, o ich zaufanie i mandat do rządzenia Polską. Wiemy, co chcemy zrobić, uważamy, że na te trudne czasy mamy najlepszych polityków, w kraju i w Europie oraz dobry program.

- Ale w terenie sami oddajecie pole. Np. w walce o Senat w okręgu, z którego startuje Zbigniew Chlebowski wystawiacie mało znanego w wałbrzyskim regionie Wiesława Kiliana.

- On pochodzi z tamtych terenów i chciał w tym okręgu kandydować.

- Może to ukłon w stronę Chlebowskiego? Łatwo dostanie się do Senatu, a potem wróci do PO?

- Kilian uzyska dobry wynik i wygra.

- A PO może przegrać, bo w kampanii nie wspiera was prezydent Komorowski.

- Prezydent nie jest własnością żadnej partii.

- Różnie z tym bywało.

- Niewykluczone, że w ostatnich tygodniach kampanii prezydent wypowie się, bo te wybory mają większe znaczenie niż tylko kształt przyszłego rządu. Wynik negocjacji z UE będzie bardzo istotny i wpłynie na 10-letni rozwój Polski. To perspektywa wykraczająca poza kadencję rządu, a nawet prezydenta.

- Zanim będziecie negocjowali europejski budżet, musicie zawrzeć koalicję z SLD. Przynajmniej tak wskazują sondaże.

- Jeśli wygramy, a nie uzyskamy tylu głosów, aby rządzić samodzielnie, to będziemy rozważać koalicję. Ale najpierw wygrajmy wybory, uzyskajmy więcej głosów niż PiS. Na tym się koncentrujemy.

- To SLD będzie rozdawał polityczne karty. Więc, aby rządzić, będziecie musieli dać Napieralskiemu co najmniej fotel wicepremiera.

- Różnie może być po wyborach. Odnoszę wrażenie, że Grzegorz Napieralski nie tyle walczy o dobry wynik SLD, co o swoją pozycję w partii. Nie chcę dzisiaj spekulować o nazwiskach, bo nie wiem, kto po wyborach będzie liderem SLD.

- Aleksander Kwaśniewski jako premier byłby dopuszczalny?

- Nie sądzę, żeby którykolwiek były Prezydent RP chciał być premierem.

- Jako szef sztabu PO jest pan za debatą Tusk - Kaczyński?

- Premier dwukrotnie czekał na Jarosława Kaczyńskiego w studiu tv. Prezes PiS dwukrotnie się nie stawił. Wszyscy widzą, że boi się, więc nie ma już co lidera PiS wzywać do debaty. Teraz jest czas na rozmowę z wyborcami.

- Temat debaty Tusk - Kaczyński jest zamknięty nieodwołalnie?

- Nie da się debatować z pustym krzesłem.

- Ale przecież próbowali z panem rozmawiać ludzie ze sztabu PiS?

- W ich ofercie nigdy nie było mowy o debacie z Jarosławem Kaczyńskim. Szef sztabu PiS na pytanie w tej sprawie zdecydowanie unikał odpowiedzi. Więc ta rozmowa stała się bezcelowa.

- Jeśli na debcie pojawi się Jarosław Kaczyński, to Donald Tusk przyjdzie?

- Premier był gotowy do debaty zarówno sam na sam z Jarosławem Kaczyńskim, jak i w szerszym gronie. Odwagi zabrakło panom Napieralskiemu i Kaczyńskiemu.

Jacek Protasiewicz

Eurodeputowany PO, szef kampanii wyborczej PO