Igor Zalewski

i

Autor: Super Express

Kto czy co? - Igor Zalewski specjalnie dla Super Expressu o Monice Jaruzelskiej

2019-08-12 5:29

Wiele wskazuje na to, że Monika Jaruzelska nie znajdzie się na listach wyborczych SLD. To jest, przepraszam, Lewicy. Nie jest to jakaś wiekopomna decyzja. Ale przy tej okazji chciałbym się podzielić kilkoma zdaniami refleksji do której pani Monika mnie zainspirowała.

Otóż Monika Jaruzelska miała u mnie kompletnie przechlapane ze względu na to, że jest Jaruzelska. Należę do tych ludzi, dla których Jaruzel to było zło wcielone. Autor stanu wojennego, sługus Rosjan, człowiek który zdławił karnawał „Solidarności”. Oceniałem go jednoznacznie negatywnie, a ta ocena przeniosła się i na jego córkę. Do szału mnie doprowadzało, że w III RP córka komunistycznego dyktatora jest pupilkiem pism dla kobiet i szanowaną częścią etsablishmentu.
Lata mijały, świat się zmieniał, a rok temu Monika Jaruzelska startowała w Warszawie w wyborach samorządowych. Z tej okazji pojawiło się w mediach kilka z nią wywiadów, w których nie opowiadała o swoim dzieciństwie czy karierze projektantki mody. Lecz o kwestiach społecznych i politycznych. Z racji nazwiska i politycznych koligacji (Jaruzelska startowała z SLD) spodziewałem się jakichś feministycznych manifestów. Tymczasem usłyszałem zdroworozsądkowy głos kobiety w średnim wieku o doświadczeniach i poglądach podobnych do moich. To było przekonujące, niegłupie i – co nie bez znaczenia – czasem pod prąd tego, co głosiło jej środowisko.
I pomyślałem sobie, że jednak strasznie szufladkujemy ludzi. Nawet ci, którzy uważają się za bardzo otwartych (a zazwyczaj się za takich uważamy, ja przynajmniej mam się za takiego). Tymczasem jest tak, że najczęściej ważne jest dla nas kto mówi, a nie co mówi. Tych których nie lubimy, skreślamy bez wsłuchania się w ich argumenty. Tych, których szanujemy, akceptujemy bez chwili refleksji. Automatycznie.