Jarosław Kaczyński

i

Autor: PIOTR GRZYBOWSKI/SUPER EXPRESS, SHUTTERSTOCK Jarosław Kaczyński

"Lex Kaczyński". Co to jest? Co zawiera ustawa nazywana "Lex Kaczyński"?

2022-01-31 14:00

"Lex Kaczyński". Ustawa dotycząca walki z epidemią COVID-19 w miejscach pracy budzi olbrzymie kontrowersje. Opozycja nowy projekt rządzących regularnie nazywa "Lex Kaczyński", dając prezesowi PiS pstryczka w nos. Co zawiera ustawa? Co dokładnie kryje w sobie projekt "Lex Kaczyński"? Odpowiedź znajdziesz w tym artykule na www.se.pl.

"Lex Kaczyński". Co to jest? Co zawiera ustawa "Lex Kaczyński"?

"Lex Kaczyński" to ustawa, która od kilku dni rozgrzewa polską scenę polityczną. Czym tak naprawdę jest "Lex Kaczyński" i co może zmienić? Projekt nowej ustawy, która według oficjalnej narracji polityków Prawa i Sprawiedliwości ma na celu walkę z epidemią COVID-19, zakłada bardzo istotne zmiany. Przeciwnicy twierdzą, że "Lex Kaczyński" przerzuca odpowiedzialność za ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa na pracodawcę. Na niemałe kary byłby narażony jednak również pracownik. "Lex Kaczyński" dotyczy bowiem przede wszystkim sytuacji epidemicznej w miejscach pracy. O czym dokładnie mówi ustawa "Lex Kaczyński" i czy takie prawo może powstrzymać COVID-19?

Zobacz także: Spotkanie premiera z opozycją ws. walki z COVID-19. Co ustalono?

Poradnik Zdrowie: szczepienia przeciwko COVID-19

Zgodnie z ustawą "Lex Kaczyński", każdy pracownik ma mieć możliwość wykonania jednego nieodpłatnego testu na koronawirusa raz w tygodniu w miejscu pracy. Jeżeli taki pracownik testu jednak nie wykona, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, jeśli ktoś w jego otoczeniu zachoruje na COVID-19. O tym, czy tak się stanie, decydować będzie osoba zakażona, której na wszczęcie postępowania w sprawie świadczenia odszkodowawczego ma przysługiwać okres dwóch miesięcy od dnia zakończenia izolacji bądź hospitalizacji spowodowanej koronawirusem.

- W okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu COVID-19, jeżeli jest to niezbędne do przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się COVID-19 w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy, pracodawca może żądać od pracownika, w terminie wyznaczonym z wyprzedzeniem, nie krótszym niż 48 godzin, nie częściej niż raz w tygodniu, podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2 wykonanego nie wcześniej niż 48 godzin przed jego okazaniem - czytamy w treści ustawy "Lex Kaczyński".

Wysokość odszkodowania to, według kontrowersyjnej ustawy "Lex Kaczyński", równowartość pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia. Obu stronom ma przysługiwać możliwość złożenia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy.

- Motyw z odszkodowaniami, które chorującemu miałby płacić przedsiębiorca lub kolega z pracy, jest głupi i niesprawiedliwy z dwóch powodów: nie da się ustalić, kto od kogo się zaraził, bo testy nie dają odpowiedzi na to, a przecież normalni ludzie bywają także w innych miejscach niż praca - napisał na Twitterze poseł Krzysztof Bosak z Konfederacji.

- PiS jest mistrzem, jeśli chodzi o buble prawne. Ale takiego gniota, jak żyję, nie widziałem. #LexKaczyński to wywieszenie przez rząd białej flagi w walce z pandemią i zrzucenie wszystkiego na zwykłych ludzi. Tchórze do kwadratu - skomentował ustawę "Lex Kaczyński" Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej.

Sonda
Czy Jarosław Kaczyński byłby lepszym premierem od Mateusza Morawieckiego?