Beata Szydło wypadek w limuzynie Audi A8

i

Autor: Łukasz Kalinowski Wypadek Beaty Szydło

Pieniądze ze zbiórki na seicento dla Sebastiana K. przepadły. To on miał wypadek z Szydło

2019-09-26 7:34

Wszyscy pamiętamy, jak w lutym 2017 roku w Oświęcimiu doszło do wypadku samochodu wiozącego Beatę Szydło. Auto, którym jechała ówczesna premier zderzyło się z seicento kierowanym przez młodego Sebastiana K. W Internecie bardzo szybko powstała zbiórka na nowy samochód dla młodego chłopaka. Zebrano pokaźną sumę, ale pieniądze nie trafiły do adresata. Co więcej, za taki stan rzeczy nie odpowie nikt.

Zbiórka na nowe auto dla Sebastiana K. ruszyła błyskawicznie. I chociaż celem było zebranie niewielkiej kwoty, to historia kierowcy poruszyła ludzi. W sumie zebrano aż 150 tysięcy złotych. Mężczyzna, który był organizatorem akcji zebrane pieniądze przekazał jednak żonie, a nie Sebastianowi K. Teraz prokuratura w Krakowie, która badała sprawę, podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa, ponieważ nie doszukała się w sprawie przestępstwa. Pod lupę wzięło regulamin Jak podało radio RMF FM: - Kluczowym argumentem był regulamin zbiórki, w którym napisano, że pieniądze, jakie są przekazywane przez specjalną platformę, teoretycznie, na zakup samochodu dla Sebastiana K., są własnością osoby, która wpadła na pomysł zbiórki. Dlatego zdaniem śledczych, co prawda zachowanie mężczyzny, który organizował zbiórkę było naganne, to patrząc na to z punktu widzenia prawa karnego, nie można powiedzieć, że doszło do przestępstwa, prokuratura uznała, że reguły regulaminu dały możliwość organizatorowi akcji dysponowanie zebranymi pieniędzmi. 

SPRAWDŹ: Agata Duda PRZYĆMIŁA Melanię Trump! Pierwsza dama w USA [ZOBACZ]

Umorzono śledztwo w sprawie zbiórki na fiata seicento. Według śledczych nie doszło do przywłaszczenia pieniędzy. Posłuchaj: