Anna Zalewska

i

Autor: Tomasz Radzik

Potężna afera w PiS z Anną Zalewską w tle. Ginęły ubrania i jedzenie z PCK

2019-02-20 19:17

Od jakiegoś czasu PiS boryka się z problemami wizerunkowymi. Wszystko wskazuje na to, że kolejny przed nami. Sprawę tzw. afery PCK prokuratura bada już od kilku lat, ale teraz pojawiają się w niej nowe wątki. Okazuje się, że oprócz ubrań, z Polskiego Czerwonego Krzyża miało ginąć również jedzenie. Według "Gazety Wyborczej", żywność mogła być rozdawana w kampanii wyborczej posła PiS. W sprawie ma być przesłuchana minister Anna Zalewska.

W latach 2014-17 pracownicy dolnośląskiego PCK kradli odzież z kontenerów, a później za pośrednictwem firmy zarejestrowanej na "słupa" sprzedawali w zaprzyjaźnionych secondhandach i hurtowniach. W tym czasie w organizacji rządzili politycy PiS.

Dolnośląskim oddziałem PCK przez lata kierował były radny sejmiku wojewódzkiego Rafał Holanowski. Jego zastępcą był poseł Piotr Babiarz, a dyrektorem – radny sejmiku Jerzy G., który przez prokuraturę podejrzewany jest o wyprowadzenie z Czerwonego Krzyża 1,2 mln zł.

"Gazeta" informowała, że część pozyskanych w ten sposób pieniędzy była przeznaczana na kampanie wyborcze polityków partii rządzącej – Piotra Babiarza i szefowej resortu edukacji Anny Zalewskiej, której bliskim współpracownikiem był Jerzy G. Jak przyznaje prokuratura, minister ma zostać w tej sprawie przesłuchana. Kiedy i w jakim charakterze? Tego nie wiadomo.

Jeden z głównych oskarżonych, Bartłomiej Ł.-T., przed wyborami 2015 roku miał wpłacić na kampanię przyszłej minister Zalewskiej kwotę 7 tys. zł. Nie miał być to odosobniony przypadek. Wpłaty na rzecz polityków PiS są częścią afery w PCK, którą bada prokuratura.

Teraz śledczy analizują również inny wątek. Chodzi o żywność z darów, która zniknęła z Polskiego Czerwonego Krzyża w tym samym okresie. A ilości nie były małe, bo przekraczały 46 ton.

- Część tej żywności była kierowana do rozdawania wśród ludności w czasie ostatniej kampanii wyborczej do Sejmu. Chodzi przede wszystkim o paczki żywnościowe oraz jabłka - mówi "Wyborczej" jeden z byłych pracowników PCK.

Co ciekawe, były poseł PiS Piotr Babiarz chwalił się przed wyborami w 2015 roku, że rozdał mieszkańcom 20 ton jabłek, choć w rozliczeniu kosztów kampanii znalazły się faktury za zakup jedynie 26 kg owoców.