Rafał Woś

i

Autor: Super Express

Rafał Woś: Czy anty-PiS będzie umiał przegrać?

2020-07-07 10:04

Za tydzień o tej porze będziemy znali wynik wyborów prezydenckich. Wiadomo już tyle, że o zwycięstwie zdecyduje bardzo niewielka różnica głosów. Czy przegrany będzie potrafił to zaakceptować?

Teoretycznie problem dotyczy obu stron. Wydaje się jednak, że w obecnym momencie sporu politycznego w Polsce więcej pokus, by odmówić pogodzenia się z werdyktem wyborców, ma Rafał Trzaskowski. Nie tyle nawet sam kandydat, co raczej wspierający go obóz anty-PiSu.

Powodów jest kilka. Po pierwsze, po pięciu latach w opozycji anty-PiS jest dziś bardziej głodny sukcesu niż obóz prezydenta Dudy. Taki głód jest w każdej rywalizacji bardzo potrzebny. Jednak może też prowadzić do odmowy pogodzenia się z rzeczywistością. Zwłaszcza gdy uwierzyło się w swoje własne „teraz albo nigdy”, a rzeczywistość wydała werdykt, że jednak „nie teraz”.

Po drugie, przez ostatnie lata antypisowcy stworzyli sobie poczucie posiadania absolutnej moralnej racji. Wedle zasady: my dobro, tamci zło. My „demokracja, Europa i tolerancja”. Tamci przeciwnie. Stąd już tylko krok (w głowach wielu anty-PiS-owców postawiło go już dawno temu) do przekonania, że „powstrzymanie zła” jest obowiązkiem obywatelskim i moralnym. A po drodze do świętego celu trzeba przecież czasem pobłogosławić nawet nieświęte środki. Na przykład podważanie wyniku wyborów. Jakiś pretekst przy tak niewielkiej różnicy głosów zawsze się znajdzie.
Po trzecie, argument głoszący, że „PiS jest siłą antydemokratyczną, więc na pewno kiedyś sfałszuje wybory” został już w szeregach mentalnego anty-Pis przygotowany dawno temu. Powtarzany od lat, czeka tylko na użycie. Niewielka różnica głosów może być do tego doskonałym pretekstem.

Po czwarte wreszcie, szeregi obozu anty-PiS (media, intelektualiści, politycy) zostały już dawno oczyszczone z inaczej myślących. Wedle reguły „kto nie z nami, ten przeciwko nam”. Niewielka szansa, że ktoś zawoła „ludzie, nie tędy droga, nie róbmy tego!”. A nawet jak zawoła, to prawdopodobnie nikt nie będzie chciał słuchać. W świecie zbitych termometrów trudno przekonać kogokolwiek, że ma gorączkę.

Oczywiście mam nadzieję, że się mylę i niepotrzebnie gderam. A za tydzień przegrany będzie umiał pochylić głowę przed wolą ludu. Nawet jeśli suweren zadecyduje inaczej niż się części z nas podoba.