Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk o histerii i ignorancji ws. pandemii: W poszukiwaniu zdrowego rozsądku

2020-09-18 6:08

Gdzieś w tle awantur o rekonstrukcję rządu i kłótni w opozycji, szczerych sporów światopoglądowych i ostrej różnicy zmian w sprawie hodowli zwierząt futerkowych i ochrony zwierząt, toczy się dziwna wojna wokół COVID-19. Na ulicach Warszawy coraz częściej protestują ludzie z całej Polski, którzy ogłaszają nam „koniec pandemii”. I, żeby było jasne – choć nie zgadzam się z nimi w sensie samej pandemii i podejścia do koronawirusa jako takiego, jestem w stanie część argumentów ich zrozumieć.

Lockdown został w pewnym momencie przesadzony. Do tego powstające w polskich miastach osiedla deweloperskie pod pozorem domów na kwarantanny, uderzenie w wiele firm i czyhający kryzys, a do tego dziwne i bardzo niekonsekwentne działanie polityków jak najbardziej skłaniają do przemyśleń i przynajmniej wątpliwości co do tego, że ktoś z nas sobie, jako z całego społeczeństwa zrobił przysłowiowe jaja. Ale, niezależnie od ocen urzędniczych błędów, czy nadużyć, pewne rzeczy w wykonaniu tzw. antycovidowców są nie do zaakceptowania. O ile obiema rękami podpisałbym się pod hasłem „nigdy więcej zamykania gospodarki”, tak na pewno nie uznałbym, że pandemii nie ma. Bo kłótnia o to, czy jest, dotyczy jedynie definicji – dawniej pandemią określano choroby o określonej śmiertelności, dziś chodzi o samą zachorowalność. Ale choroba jako taka jest faktem i jej lekceważenie jest głupotą. Kłótnia wokół koronawirusa, nawet fanatyczna agresja (wystarczy spojrzeć na brudny  ściek, dla niepoznaki zwany profilami społecznościowymi) przypomina troszkę kłótnię kogoś, kto chciałby zakazać jazdy samochodem w ogóle, albo ograniczyć prędkość do 20 kilometrów na godzinę „bo są wypadki” z kimś, kto z kolei przeciwko przesadnej histerii wroga aut chce łamać wszelkie przepisy – wyprzedzać na podwójnej ciągłej i na czwartego, jechać na czerwonym świetle 250 kilometrów na godzinę. Naprawdę pomiędzy tymi dwoma postawami jest jeszcze spokojna i bezpieczna, ale normalna jazda. I tak samo pomiędzy zamordyzmem i zamykaniem wszystkich w domach a „koronaparty” należy znaleźć złoty środek. Choć patrząc w internetowe wpisy można w to zwątpić…