30 marca to Międzynarodowy Dzień Szpiczaka. Chorzy na szpiczaka przedwcześnie umierają

2018-03-30 2:00

Chorzy ze szpiczakiem plazmocytowym mogą długo żyć z chorobą i dobrze funkcjonować pod warunkiem, że mają dostęp do nowych terapii stosowanych w kolejnych nawrotach choroby. Dzisiaj z powodu braku możliwości leczenia wielu polskich pacjentów umiera.

Każdego dnia pięć osób w naszym kraju dowiaduje się, że ma szpiczaka. To nowotwór krwi, choroba, z którą kilkanaście lat temu można było przeżyć zaledwie2–3 lata. Dziś czas przeżycia znacznie się wydłużył, pacjenci średnio żyją 6–7 lat. Eksperci twierdzą, że czas ten mógłby być jeszcze dłuższy i wynosić ponad 10 lat. Pod warunkiem dostępu do nowoczesnych terapii...

Brak dostępu do nowoczesnych leków

To, co się dzieje w ostatnich latach w hematoonkologii, eksperci oceniają jako rewolucję. Pojawiają się nowe leki, bardziej skutecznie i o dużo mniejszej toksyczności. Tyle, że niewiele to znaczy dla polskich chorych, którzy nie mają do nich dostępu, bo nie są u nas refundowane.

– O ile jeszcze w I czy nawet II linii leczenia jest, powiedzmy, dobrze, to w III linii jest jużdramatyczna sytuacja – mówi dr n. med. Grzegorz Charliński, kier. Oddziału Hematologii ze Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu. Pierwsza linia leczenia opiera się na klasycznej Chemioterapii i przeszczepie komórek krwiotwórczych. Jeżeli nie można zastosować
tej metody, wówczas podaje się leki z grupy immunomodulujących (talidomid – I linia lub lenalidomid – II linia), wzmacniające pracę układu odpornościowego, lub inhibitory proteasomu (bortezomib).

Szpiczak jest jednak chorobą trudną do leczenia, najczęściej po średnio 4–5 latach, a w wielu przypadkach znacznie szybciej nawraca. Wówczas powinna zostać zastosowana kolejna linia leczenia. Niestety, w Polsce nie ma dostępu do nowych leków, co zmusza lekarzy do stosowania starych chemioterapii, które są bardziej toksyczne, nieskuteczne i wiążą się z licznymi powikłaniami.

– Nowoczesne terapie to leki immunomodulujące i przeciwciała monoklonalne. Ich działanie jest wielostronne. Poza niszczeniem komórek nowotworowych działają wspomagająco na cały układ odpornościowy, spowalniają proces angiogenezy (tworzenia się naczyń krwionośnych przyczyniających się do rozrostu komórek rakowych – przy. red.), działają przeciwzapalnie. Na całym świecie zajmują istotne miejsce w leczeniu szpiczaka nawrotowego i opornego. I do takich leków, niestety, nie mamy dostępu – tłumaczy dr n. med. Grzegorz Charliński.

Szpiczak – trudno postawić diagnozę

Problemem w szpiczaku jest nie tylko brak dostępu do nowoczesnych terapii, ale także trudności z postawieniem diagnozy. Szpiczak może przybierać różne maski i na początku wskazywać na inne choroby.

– Takie objawy jak zmęczenie, osłabienie, dolegliwości bólowe kości mogą sugerować inne schorzenia, dość powszechnie występujące u osób starszych – mówi prof. dr hab. Krzysztof Giannopoulos, kier. Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, kier. Oddziału Hematologicznego Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej.

- W badaniach laboratoryjnych pojawiają się podwyższone wartości OB., niedokrwistość i białkomocz, co też ma miejsce w wielu innych schorzeniach – wyjaśnia. Niezwykle ważną rolę powinni więc tu odegrać lekarze rodzinni, dokonując wstępnej diagnozy.

– Zwłaszcza podwyższone OB, nawet 2-cyfrowe, w powiązaniuz innymi objawami może daćcenną wskazówkę – zwraca uwagę prof. dr hab. Krzysztof Giannopoulos. – Lekarz rodzinny może też zlecić jeszcze inne badania, np. białek krwi, tzw. elektroforezę, badanie radiologiczne kości. I z tymi wynikami, jeśli jest podejrzenie szpiczaka, wystawić skierowanie do hematologa – dodaje. Roman Sadżuga, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pomocy Chorym na Szpiczaka, przyznaje, że potrzebna jest większa świadomośćtej choroby w środowisku lekarskim. U niego nowotwór także zdiagnozowano przypadkiem.

– A najbardziej boli, że choroba, która mogłaby być chorobą przewlekłą, dla wielu naszych chorych taka nie jest z prostej przyczyny, nie ma dla nas kolejnych leków – dodaje.

NAJSKUTECZNIEJSZE TERAPIE WIELOLEKOWE

W Polsce co roku na szpiczaka zapada ok. 1500 osób, ogółem chorych jest ok. 9,5 tys. Wśród nich są chorzy na najbardziej agresywną postać – szpiczaka opornego na dotychczasstosowane terapie. Standardem w innych krajach w leczeniu opornej postaci szpiczaka jest stosowanie terapii wielolekowych, które okazują się najbardziej skuteczne. Statystyki podają, że o ile stosowanie jednego preparatu przynosi korzystne efekty u 25 proc. chorych, to zastosowanie dwóch leków już u 50 proc. chorych, a zastosowanie trzech leków przynosi efekty już u 75 proc. chorych!

Aby jednak terapie wielolekowe i u nas stały się standardem, lekarz powinien mieć możliwość wyboru – Polscy hematoonkolodzy takiej możliwości jednak nie mają.

– Dlatego tradycyjna chemioterapia jest nadal stosowana. W dodatku musimy brać pod uwagę, że szpiczak to choroba osób starszych, często obciążonych innymi chorobami współistniejącymi. Trzeba chemię tak dobrać, żeby była jak najmniej dla pacjenta obciążająca – mówi prof. dr hab. Iwona Hus z Katedry i Kliniki Hematoonkologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Prof. Hus zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny problem: chemioterapia wiąże się z pobytem w szpitalu, co zwiększa ryzyko zakażeń szpitalnych. A chorzy „szpiczakowi" są siedmiokrotnie bardziej narażeni na zakażenia bakteryjne i aż dziesięciokrotnie bardziej na zakażenia wirusowe. Gdyby mieli dostęp do leków podawanych doustnie, to ryzyko byłoby znacznie mniejsze.

Artykuł powstał w ramach kampanii edukacyjnej „Wczesna diagnostyka szpiczaka mnogiego", prowadzonej przez Polską Grupę Szpiczakową i Polskie Konsorcjum Szpiczakowe, której partnerem jest firma Celgene Sp. z o.o. Więcej informacji na temat kampanii na stronach: www.zdiagnozuj-szpiczaka.pl oraz www.hematoonkologia.pl

 

 

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki