40 tysięcy zostało tylko na papierze

2007-10-10 21:53

Były klub Marcina Gortata (23 l.) miał dostać 40 000 dolarów za jego transfer do Orlando Magic. Na razie nie zobaczył ani grosza, bo... zginęły dokumenty!

Polski środkowy rozpoczynał koszykarską przygodę w Łódzkim Klubie Sportowym w 2002 r. To tam wypatrzył go serbski trener Veselin Matić (późniejszy opiekun polskiej kadry) i rok później zabrał do Kolonii. Kiedy uzgodniono warunki finansowe z niemieckim ligowcem RheinEnergie, na konto ŁKS wpłynęły należne pieniądze. Łodzianie zagwarantowali sobie też 10 procent od sumy kolejnego transferu Polaka.

10 procent dla ŁKS

W tym roku Gortat rozwiązał kontrakt z Niemcami i podpisał umowę z Orlando. Drużyna z Florydy musiała przelać na konto RheinEnergie (obecna nazwa Koeln 99ers) odstępne w maksymalnej dopuszczalnej w NBA wysokości - 400 tysięcy dolarów. 10 procent powinno zatem trafić do ŁKS. Do tej pory nie trafiło.

- Nie mam powodu, żeby kogokolwiek oskarżać o nieuczciwość, to raczej zwykłe niechlujstwo - tłumaczy Filip Kenig (29 l.), wiceprezes sekcji koszykówki i czynny koszykarz drugoligowego ŁKS. - Znając sposób, w jaki klub był zarządzany poprzednio, nie zdziwiłbym się, gdyby papiery po prostu zaginęły. Odziedziczyliśmy tu jeden wielki bałagan - narzeka.

Kto zawalił sprawę?

Co ciekawe, także w Kolonii nie mogą znaleźć umowy, na której czarno na białym byłoby napisane, że strona niemiecka ma zapłacić polskiemu klubowi.

- Jakoś mnie to nie dziwi... - ironizuje Kenig. - Próbowaliśmy interweniować w PZKosz, w łódzkim OZKosz, rozmawiamy z byłymi działaczami, ale nikt nie chce się przyznać do zawalenia sprawy. Szkoda, bo taka suma bardzo by się nam przydała na szkolenie młodzieży - kończy Kenig.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki