5 miliardów na trzynastki

2013-08-10 10:14

To byłyby astronomiczne oszczędności dla dziurawego budżetu państwa! Jak ustalił "Super Express", w ubiegłym roku na trzynaste pensje dla pracowników budżetówki poszło pięć miliardów złotych. To aż o 1,5 miliarda złotych więcej niż rok wcześniej! Nas rząd dławi oszczędnościami, a swoim rozdaje!

Kryzys? Jaki kryzys... Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że w budżecie państwa brakuje 24 miliardów złotych. Co zrobił wtedy rząd? Premier osobiście nakazał swoim ministrom cięcia! Okazuje się, że dotyczą one wszystkich, tylko nie... urzędników!

A można znaleźć olbrzymie oszczędności. Wystarczy zlikwidować "trzynastki". "Super Express" dotarł do pisma wiceministra finansów Janusza Cichonia, w którym informuje o wysokości dodatkowego rocznego wynagrodzenia dla pracowników sfery budżetowej. Wynika z niego, że w 2012 r. na "trzynastki" poszło 4,971 mld zł. Z tego 3,798 mld dla urzędników samorządowych, a 1,173 mld zł dla urzędników organów władzy publicznej oraz pracowników sądów i trybunałów. Trzynastą pensję dostali m.in. pracownicy urzędów miast, gmin oraz wojewódzkich i marszałkowskich.

Dla porównania w 2011 r. z budżetu państwa poszło na "trzynastki" ok. 3,5 mld zł, czyli o około 1,5 mld zł mniej niż w 2012 r. Mimo to rząd nie chce likwidować przywileju "trzynastek". Można dowiedzieć się tego z dokumentu Ministerstwa Finansów. - Jednocześnie informuję, że w chwili obecnej w Ministerstwie Finansów nie są prowadzone prace związane z odstąpieniem od obowiązujących regulacji - mówi wiceminister Janusz Cichoń.

Według ekspertów przywilej "trzynastki" dla pracowników jest kosztowny, niesprawiedliwy i powinien być zlikwidowany. - Ile jest miesięcy w roku? Dwanaście czy trzynaście? Co to za wymysł trzynastego miesiąca, za który podatnicy muszą płacić z własnej kieszeni na ekstrapensję dla urzędników? Dlaczego tylko ta grupa ma dostawać "trzynastki"? Czy kasjerka z supermarketu, pracująca czasami po kilkanaście godzin dziennie, dostaje "trzynastkę"? Ona nie dość, że dostaje grosze, to może tylko pomarzyć o "trzynastce"... A urzędnik ma to zapisane w ustawie! - mówi "Super Expressowi" poirytowany Robert Gwiazdowski, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Jego zdaniem, problemem jest również to, że w Polsce mamy ogromną liczbę urzędników. - I niestety cały czas ich przybywa - kończy Gwiazdowski.

Nam nikt trzynastek nie daje

Agnieszka Kowalska (25 l.), archiwistka:
- Nie znam nikogo, kto miałby takie szczęście dostawać trzynastą pensję. Żeby mieć taki komfort, może powinnam poszukać pracy w budżetówce, bo tam, jak widzę, nie brakuje pieniędzy na rozpasanie pracowników.

Maciej Długołęcki (24 l.), logistyk:
- 5 miliardów złotych? To jestem bardzo ciekawy, jakie to były pensje. Bo na pewno sporo powyżej średniej krajowej. Ja o "trzynastce" mogę pomarzyć! Niech rząd oszczędza na sobie!

Tomasz Raniszewski (59 l.), taksówkarz:
- Trzynasta pensja? Dostawałem w latach 80. i pracując w zachodnich firmach. Tutaj jak się nie jest urzędasem, to nie ma nawet co marzyć. Szkoda, że to my musimy cały rok pracować na ich "trzynastki".

Jurij Spiridonow (40 l.), budowlaniec:
- Nigdy nie dostałem trzynastej pensji, muszę ciężko pracować na swoje dwanaście. U nas w Rosji też taki luksus dotyczy tylko urzędników, którzy też mogliby zacząć oszczędzać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki